fbpx Skip to main content

Cześć!

Na tej stronie znajdziesz opinie na temat porodów w szpitalach w Warszawie. Możesz tu podzielić się swoimi wrażeniami po pobycie na danym oddziale położniczym, a także napisać o tym, co Ci się nie podobało. Opinie dodawane są chronologicznie i uprzednio akceptowane przez administratora strony. Różne opinie dodawane wielokrotnie z jednego IP będą uznawane za podejrzane i niepublikowane (i nie tylko takie, a wszystkie, które będą nosiły znamiona potencjalnego nabijania pozytywnych opinii).

Stworzyłam tę podstronę, bo sama przed swoim porodem maniakalnie wertowałam internet, czekając na nowe opinie dotyczące wybranych szpitali. Ta zakładka to nie jest żaden ranking ani miejsce do porównywania, tu będziesz mieć opinie, z których sama wyciągniesz swoje wnioski.

Osobom, które zdecydują się dodać opinię z góry dziękuję. Nie mam dla Was żadnego e-booka za napisanie opinii i z marketingowego punktu widzenia to pewnie słabe 😉 Chcę jednak, aby to było miejsce pełne wiedzy od Was dla Was.

Zapraszam też do zapoznania się z artykułami stworzonymi wspólnie ze szpitalami na temat ich porodówek, które znajdziesz na tej podstronie.

Jeśli masz jakiekolwiek sugestie dotyczące funkcjonowania tej strony, napisz do mnie na kontakt@mamazwarszawy.pl

 

    Opinie

    Pokaż opinie dla szpitala:
    Hanna
    Szpital: Międzyleski Szpital Specjalistyczny (ul. Bursztynowa 2)
    Ocena:
    Opinia:
    Nie polecam. Nie chcę skreślać całego personelu, ale na pewno chce zwrócić uwagę na Panią doktor, która przyjęła mnie na oddział. Starsza kobieta, która ma ambicje aby dziecko pojawiło się szybko na świecie. W skrócie opiszę moja historie. Tydzień przed porodem miałam wykonane Ktg Plus USG. Na podstawie badania doktor określiła szacunkową wagę dziecka -3600 , granicą błędu to 500g . W wyznaczonym terminie zgłosiłam się na wywołanie. Doktor, która mnie przyjmowała przeprowadziła wywiad, sprawdziła rozwarcie i położyła mnie na porodówkę. Stwierdziła , że jeśli to moje drugie dziecko to pójdzie bardzo szybko. Przy przyjęciu nie wykonała mi badania USG. Opierała się na badaniu wykonanym tydzień wcześniej, pomimo moich spekulacji, że dziecko jest na pewno większe, ponieważ mojemu lekarzowi dwa tygodnie wcześniej wyszło , że waży 3900. Po drugie sama czułam , że brzuch jest dużo większy jak w pierwszej ciąży. Pani doktor nie miała czasu słuchać moich wywodów, ani wykonać usg.Przez chore ambicje szybkiego porodu dostałam tak wysoka dawkę oksytocyny , że tętno dziecko zanikło. Całe szczęście powróciło po odłączeniu kroplówki. Trafiłam na zmianę lekarzy. Doktor, który przejmował pacjentów wysłuchał moich uwag co do wielkości dziecka i zastanawiał się nad cesarka, jednak wszystko nabrało tempa. Zaczęła się akcja porodowa, skurcze było silne, pojawiał się jeden za drugim. Dosłownie bez jakiejkolwiek przerwy ( Wszystko przez wysoki poziom oksytocyny w organizmie). Cały poród był agresywny położna nie miała możliwości nacięcia krocza, przez co pękłam samoistnie do zwieracza (Takiego bólu nie czułam nawet przy skurczach). Dodam, że rodziłam bez znieczulenia, ponieważ było za późno na podanie . Dziecko zablokowało się w drogach rodnych. Dzięki Bogu udało się je wyprzeć, przy dodatkowej pomocy ze strony personelu, ale nie stety nie oddychało. Niemowlak był wentylowany. W pierwszej minucie 6 punktów. Waga urodzeniowa 4370. Po około 1 tygodniu od narodzin, zaczął się koszmar. Mała miała problem z jedzeniem, spadała z wagi. Byliśmy u pięciu specjalistów, żaden nie wiedział w czym tkwi problem. W końcu trafiliśmy do fizjoterapeuty, który postawił diagnozę. Okazało się, że doszło do niedotlenienia . Mała ma uszkodzone mięśnie po jednej stronie. Dziecko ma siedem miesięcy i cały czas jest pod opieką fizjo. Gdyby doktor zrobiła USG, może udało by jej się obliczyć prawidłowo wagę dziecka i skończyło by się cesarka. Dodatkowo gdyby nie pośpiech i takie dawki oksytocyny to, sama też bym mniej wycierpiała i nie miała pęknięcia trzeciego stopnia. Pierwszy poród był na inflanckiej i szczerze mogę polecić tamten szpital, jeśli chodzi o porodówkę. Dodatkowo nie wpisali wszystkiego w dokumentacje .
    Data: 12/04/2024

    Katarzyna
    Szpital: Szpital Kliniczny im. Ks. Anny Mazowieckiej (ul. Karowa 2)
    Ocena:
    Opinia:
    Z całego serca bardzo chciałabym podziękować oddziałowi patologii ciąży, oddziałowi porodowemu i po porodowemu za opiekę. Patologia ciąży to zespół wspaniałych kobiet utrzymujących opiekę na wysokim poziomie, z poczuciem bezpieczeństwa i dobrym humorem. Będę wspominać ze wzruszenie i zadowoleniem. DZIĘKUJĘ Porodówka i zespół który wspierał mnie w wydaniu córki na świat podziwiam za cierpliwość i wsparcie. Nie ma słów jak wspaniale Pani Anna Czarkowska z Panią Izabela Rajkiewicz zawładnęły moim trudnym charakterem i ułatwiły mi poród dbając o wszystko co ważne. DZIEKUJEMY Opieka po porodowa również reprezentuje wysoki poziom. Panie dbają o dzieci i mamy zawsze wspomogą i rozwieją wszelkie wątpliwości. Dzięki wszystkim tym ludziom porod i opieka okołoporodowa będzie cudownym wspomnieniem
    Data: 06/04/2024

    Ola
    Szpital: Szpital Południowy, ul. Rotmistrza Witolda Pileckiego 99
    Ocena:
    Opinia:
    19 marca tego roku urodziłam córeczkę dzięki pomocy najlepszej położnej jaką jest Justyna Szyszka ciepła i mega cierpliwa poród poprowadziła bardzo szybko i w kryzysowych sytuacjach jest wsparciem naprawdę dużym z całego serca polecam rodzic z Panią Justyną 🙂
    Data: 26/03/2024

    Dorota
    Szpital: Szpital Południowy, ul. Rotmistrza Witolda Pileckiego 99
    Ocena:
    Opinia:
    W marcu 2024r rodziłam swoje drugie dziecko. Wybrałam na drugi poród Szpital Południowy i prywatną opiekę położniczą u Moniki Jagiełło @porodowa.monia i to był strzał w dziesiątkę. Monika pomocna i dostępna od chwili pierwszego kontaktu. Wspaniale pomagała mi w trudnych chwilach, a w II fazie porodu cierpliwie, konkretnie i jasno podpowiadała co zrobić by było lepiej. Takiej profeski i szacunku ze świecą szukać. 🙂 W ogóle cały personel szpitala od rejestracji na SOR i na Izbie przyjęć po oddział położniczy z pełnym szacunkiem, wyrozumiałością i cierpliwością podchodzą do człowieka. (Moje doświadczenie z Izbą przyjęć w Szpitalu na Madalińskiego było raczej koszmarne) A tu dużo młodego, uprzejmego i profesjonalnego personelu. Respektowanie praw pacjenta i standardy opieki okołoporodowej w tym pełne 2 godziny kontaktu skóra do skóry bez pospieszania i niepotrzebnego ciśnienia zapewnione. Tymczasem bardzo polecam i mam nadzieję, że standardy z tego szpitala będą przykładem dla innych placówek w Polsce. Łyżkę dziegciu do tego miodu dodam pisząc, że występuje brak dostatecznej komunikacji z przychodnią przyszpitalną, a oddziałem. Bardzo długie oczekiwanie na termin na KTG w dniu porodu w przychodni, sprawia, że trzeba iść w dniu porodu na SOR i Izbę przyjęć, gdzie niestety się długo czeka (a o tym, że tak mam zrobić dowiedziałam się od Moniki, a od Pani w przychodni przyszpitalnej dostałam komunikat, że muszę zrobić gdzie indziej KTG bo ona nie ma terminu…) Wystarczyłaby informacja na stronie i od położnych, żeby rejestrować się z dużym wyprzedzeniem. Niemniej oceniam szpital na 5/5. Szczególne podziękowania dla Moniki!!! <3
    Data: 26/03/2024

    Anna
    Szpital: Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki (ul. Cegłowska 80)
    Ocena:
    Opinia:
    Wspaniały zespó lekarzy i pielęgniarek. Polecam wszystkim przyszłym mamom. Personel pomocniczy również przyjazny. Córka rodziła w tym szpitalu bliźniaki i nie wyobrażam sobie, że mogłaby rodzić gdzie indziej. Pełen profesjonalizm, empatia, zaopiekowanie mamą i dzieciaczkami. Dziękuję z całego serca
    Data: 23/03/2024

    Asia
    Szpital: Mazowiecki Szpital Bródnowski (ul. Kondratowicza 8)
    Ocena:
    Opinia:
    Urodziłam 5.03.2024r., życzliwość z jaką spotkałam się podczas porodu przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Panie Położne, bardzo pomocne, oddane, cierpliwe, wyrozumiałe. Pani anestezjolog, która podawała znieczulenie to złota kobieta o wielkim sercu. Poród zakończył się cesarskim cięciem, opieka jaką zostałam otoczona po cięciu była cudowna, Pani dopytywała o samopoczucie, o to czy boli, dbała o mnie jak o członka rodziny. Po pionizacji pomogła mi się wykąpać, ubrać, była ogromnym wsparciem w tych pierwszych krokach (niestety nie pamiętam imienia ale to młoda, blondynka i bardzo sympatyczna). Panie Położne noworodkowe cudowne kobiety, cierpliwe, zaangażowane, dostępne na każde zawołanie. Jak tylko Panie usłyszały płacz dziecka od razu były na sali, pytały co się dzieje i czy pomóc. Właściwie tylko jedna z położnych na nocnej zmianie była mało przyjemna, niechętnie służyła radą, pomocą, raczej trudno było ją zastać w pokoju położnych (nie pamiętam imienia - długie lekko falowane włosy na oko wiek ok 50), na szczęście raz tylko podczas całego pobytu na nią trafiłam - ranna zmiana odczarowała przykre wrażenie po nocy. Położna Basia - przemiła, kobieta anioł o wielkim sercu, gdyby nie Basia zapewne nie udałoby mi się karmić piersią, uruchomiła moje piersi, i w końcu mogłam nakarmić swoje dziecko i po powrocie do domu też nie mialam problemów z laktacja - wszystko dzięki Pani Basi. W szpitalu czułam się prawie jak w domu, zaopiekowana i szczęśliwa. Pani Pediatra codziennie nas odwiedzała i sprawdzała stan maluszka (już w pierwszej dobie mieliśmy żółtaczkę). Pobyt w szpitalu oceniam na 6+
    Data: 21/03/2024

    Justyna
    Szpital: Szpital Kliniczny im. Ks. Anny Mazowieckiej (ul. Karowa 2)
    Ocena:
    Opinia:
    Leżałam z cholestaza na patologii ciąży. 3 tygodnie. Dieta monotonna. Gotowany seler i puree z dyni co drugi dzień. Zwykły chleb z wędlina wątpliwej jakości. Ostatni posiłek o 17 a potem dopiero rano. Zero informacji co można ewentualnie jeść poza dietą szpitalną. Radziłam sobie zostawiając zupę z obiadu na późną kolację i ewentualnie jakiś nabiał w lodówce. Dobrze że przez 2tygodnie mogłam jeszcze chodzić. Teraz warunki. To nie hotel ale potrzebowałam spokoju którego tam nie było. Cały czas ktoś otwierał drzwi do sali i cały rejwach z korytarza uniemożliwiał drzemki. Po prostu w ciąży nie mogłam tam odpoczywać a czułam się bardzo słaba. Towarzystwo kobiety z zagrożoną ciążą i akcje ratunkowe w nocy o północy. Stres i nerwy. Konsultacja z psychologiem to był jakiś żart. Chciałam wynająć pielęgniarkę do pomocy po porodzie ale niby to było możliwe a jednak niemożliwe. Legalne czy nielegalne? O co chodzi l? Oczywiście bez opłaty zero pomocy i wsparcia po operacji CC w pełnej narkozie. Lekarz anestezjolog na konsultacji kazała mi wybrać sobie rodzaj znieczulenia bo ona nie wie co będzie dla mnie lepsze. Kazała mi poczytać w google i podjąć decyzję. Myślałam że oszaleję z niepokoju. Żaden lekarz nie pochylił się nad moim przypadkiem a profesor z obchodów nawet raz nie zajrzał do moich badań z poprzedniej ciąży i powikłań po niej. Po wybudzeniu z narkozy na stole operacyjnym kazano mi niemiłym tonem samej przenieść się na łóżko do transportu! Czułam każdy wybój gdy mnie wieziono zwłaszcza wjazd i wyjazd z windy. Krzyczałam z bólu i błagałam o pomoc. Na sali pooperacyjnej nie spałam tylko czuwałam odczuwając niepokój co z dzieckiem. Zobaczyłam je dopiero 9h od porodu. W czasie pandemii gdy nikt z rodziny nie mógł być przy nas. O 23 dowieziono mnie wózkiem na salę poporodową i przywieziono mi dziecko. Oczywiście zero pomocy ale na to byłam nastawiona. Środek nocy. Na szczęście malutka była bardzo grzeczna. Na oknach były pająki a na parapecie jakiś proszek rozsypany. Dziecko było bardzo poobcierane w kroku wyglądało to źle aż pediatra myślała że mała ma uczulenie na pieluszkę. Tak mi poobcierali dziecko jakimś szorstkim ręcznikiem szpitalnym spranym chyba z milion razy. Syf do wyrzucenia a nie do noworodków. Absolutnie odradzam ten szpital gdzie pełno studentów i można poczuć się jak królik doświadczalny. Mój przypadek gdzie po pierwszej ciąży i laktacji odwapniło mi kości do osteoporozy i tym razem nie zamierzałam karmić piersią był dla wszystkich niezrozumiały a poradnia laktacyjna tego nie rozumiała i zalecała jednak karmić. Psychiczny dołek jaki od tego miałam to mało powiedziane. Odsyłam personel do profesora Zgliczynskiego ze szpitala Bielańskiego. Niestety zawiodłam się a liczyłam na akademickie naukowe podejście. Po porodzie przez pomyłkę dostałam jedzenie-diete a powinnam już zwykłe jedzenie. Gorzej w wypisie pomylono płeć dziecka i w urzędzie przy rejestracji mąż miał przeprawę. Generalnie odliczalam dni a potem godziny do wyjścia. Nie polecam tego szpitala. Trafiłam tam po dwóch prywatnych wizytach u pani doktor która tam pracuje ale tyle ją widziałam. Chyba za mało posmarowalam. A liczyłam na ludzkie uczciwe podejście jako przypadek. Gdyby nie cholestaza, poporodowe zapalenie tarczycy po 1 ciąży i osteoporoza że złamaniami kręgów po 1 ciąży nie poszłabym do tego szpitala licząc na fachową opiekę. Trauma do dziś. Minęły dwa lata. Muszę jednak podziękować jednej osobie. Aniu wielkie dzięki za pobranie i podanie mojej córeczce siary.
    Data: 21/03/2024

    Marta Kolarz-Góreczna
    Szpital: Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki (ul. Cegłowska 80)
    Ocena:
    Opinia:

    Data: 21/03/2024

    Anita
    Szpital: Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM (ul. Żwirki i Wigury 63A)
    Ocena:
    Opinia:
    Pobyt w szpitalu dlugo odchorowywalam psychicznie i fizycznie. Uprzedzam na poczatku, iz nie mam zupelnie porownania z innymi porodowkami, poniewaz to moje pierwsze dzieciatko, ale opisze jak to wygladalo z mojej perspektywy - osoby raczej wrazliwej, ale potrafiacej “zacisnac zeby” w razie trudnosci. Bylam przyjeta w poniedzialek wieczorem na planowana cesarke (mala polozona miednicowo). Samo przyjecie przebieglo gladko, jest sporo formalnosci do wypelnienia jeszcze na izbie. Po wszystkim, przebralam sie i pojechalam na oddzial. Maz moze przebywac na oddziale tylko do 19, takze radze dobrze wykorzystac ten czas na rozpakowanie niezbednych rzeczy z walizki. Jesc mozna przed zabiegiem do 22, pic do 24. Wieczorem jest jeszcze obchod, ale niestety nie dostaje sie informacji, o ktorej bedzie zabieg (takowa ma byc rano). W moim przypadku zabieg mialam dopiero o godzinie 14 (oczywiscie dowiedzialam sie tuz przed), takze ciezko bylo zniesc te godzinny na czczo. W przypadku sasiadki, o 8.30 wpadla do pokoju polozna z informacja, iz za 10 minut sasiadka ma zabieg i ma sie szybko, bardzo szybko szykowac (musze przyznac, ze dosc stresujaca sytuacja). Sam zabieg przebiega w komfortowych warunkach, lekarze sa profesjonalni, ogolnie jest tam swietna kadra lekarska (m.in powod dla ktorego wybralam ten szpital). Po zabiegu zostalam przeniesiona na sale scislego nadzoru (4 osobowa), gdzie lezalam 8h. Podczas tego czasu malenstwo lezy razem z mama, tata ma z malenstwem tylko okolo 20 minut (do czasu zakonczenia szycia i przeniesienia mamy na sale nadzorowana). Polozne na sali nadzoru sa bardzo mile i pomocne. Po tym czasie, mama wraz z malenstwem przenoszona jest na oddzial polozniczy. I teraz - polozne prosza aby przycisk alarmowy do wezwania poloznej uzyc tylko w stanach naglych - w innym przypadku nalezy pojsc do dyzurki i poprosic o pomoc. Jest to na tyle trudne, iz po operacji jest bardzo ciezko z podnoszeniem, ogolnie robieniem czegokolwiek - nie wspominajac o rozpakowaniu walizki. Uczulam, iz byc moze lepszym rozwiazaniem bylaby torba na zamek lub cos latwiejszego w obsludze niz walizka. Lezalam na sali dwuosobowej i pospalam moze godzine - moja sasiadka bardzo glosno chrapala, a ja akurat naleze do tych, ktore potrzebuja ciszy do spania. Lozka sa strasznie niewygodne, mozna regulowac wysokosc/pochylenie, ale materac jest tak cienki, ze plecy lamia sie po jednej dobie. Polozne od drugiej doby raczej sa niechetne do pomagania, poniewaz motywuja mame do wstawania i mobilizacji rany. Osobiscie uwazam to za torture - rozumiem powolna mobilizacje, ale nie od razu! Wstawanie co chwile, zmiany pozycji, podnoszenie malenstwa powoduja ogromy bol. Niestety nie naleze do odwaznych i pretensjonalnych ludzi, wiec raczej nie prosilam o pomoc (ostetecznie od dzwigania zrobil mi sie siniak nad rana, wiec uczulam przyszle mamy aby jednak wolac polozne i olac ich komentarze o mobilizacji). Wizyta meza trwa miedzy 15-19 i uwazam, ze jest to za malo. Nieoceniona jest pomoc mezczyzny po cesarce przy chociazby podaniu czegos z walizki, podnoszeniu dziecka i przystawieniu do piersi. Jesli chodzi o laktacje - wiadomo, po cc wolniej sie rozkreca, wiec ostatecznie po drugiej dobie nakarmilam mala mieszanka mm i mojego mleka (sciagniete laktatorem). Dostepne jest doradctwo laktacyjne, jednak na lozku szpitalnym jest ciezko wygodnie ulozyc sie do karmienia i zastosowac rady. Do zastosowania mm bylam troche niejako zmuszona, poniewaz mala nie przybierala na masie, a jest to warunek wypisu (o ktory juz w trzeciej dobie sie praktycznie modlisz). Ogolnie po cesarce, mama wraz z malenstwem jest na oddziale minimum trzy pelne doby. Jesli po tym czasie wszystko jest ok zarowno z mama jak i malenstwem, dostaje sie wypis okolo godziny 16, czasami pozniej. Wracajac jeszcze do warunkow w pokoju: lazienka jest malo komfortowa, nie ma za bardzo miejsca na odlozenie czegokolwiek. Jedzenie szpitalne jest jadalne, ale niesmaczne - jak to jedzenie w szpitalu. Na oddziale nie ma lustra - nie ma za bardzo jak skontrolowac rane po cc. W pokoju jest bardzo goraco, swiatlo jest biale/bardzo jasne. Jesli chodzi o oddzial: od 6 juz cos sie dzieje, wiec jesli mialo sie nieprzespana noc to nad ranem raczej sie nie odespi. Potem o 8 sniadanie, za godzine wizyta poloznych, miedzy 10-12 wizyty lekarzy. W miedzyczasie jakies badania, np usg. Nastepnie obiad i ostatkami sil trzeba dotrwac do odwiedzin meza/partnera - wowczas jest troche oddechu. Jeszcze w tym wszystkim trzeba rzeczowo odpowiadac lekarzom i zapamietac wszystkie niezbedne rzeczy, ktore przekazuja na temat dziecka. Z rzeczy, ktore absolutnie nie powinny miec miejsca: ksiadz wpadajacy do pokoju bez pytania (akurat karmilam, piersi na widoku). Podsumowujac: Zalety: znakomita kadra lekarska i poloznicza (polozne to raczej mlode kobiety, maja najnowsza wiedze z zakresu poloznictwa). W razie naglego stanu, mama wie, ze jest zaopiekowana. Wady: cala reszta, glownie to niewygoda w pokoju, zsuwajace sie i zapocone (sytuacja normalna po porodzie, ale lezenie w takiej poscieli nie nalezy do przyjemnych) przescieradla i koldry, brak pomocy - chyba, ze co chwile wola sie polozne (ktore czesto kwituja wolanie o pomoc “ale musi Pani sama to robic”). Typowa dezorganizacja szpitalna- nikt nie wie np. kiedy bedzie obchod, kiedy dostanie sie wypis etc. Brak partnera przy mamie - te odwiedziny na raptem 4 godziny to za malo, brak sil po cc potegowany niewyspaniem. Oddzial jest czyszczony codziennie, ale zapach mopa zostaje w pokoju na dlugo… Jesli chodzi o blizne po cc: ja niestety z jednej strony mam blizne bardzo brzydka, wiec czeka mnie fizjoterapia. Teraz patrzac z perspektywy - jesli jeszcze kiedykolwiek bede wybierac porodowke, jestem w stanie zaplacic sporo za porod w bardziej komfortowych warunkach. Tutaj niejako bylam zmuszona do rodzenia w szpitalu publicznym, ale jesli mialabym wybor, nie wahalabym sie i zaplacila.
    Data: 14/03/2024

    Agnieszka
    Szpital: Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki (ul. Cegłowska 80)
    Ocena:
    Opinia:
    Dzień dobry, 28.03.2024 urodziłam w szpitalu córkę. Poród był indukowany w 39 tyg. ciąży ze względu na moją cukrzycę ciążową, zakończył się cesarskim cięciem. Generalnie baaardzo polecam. W sumie zwiedziłam trzy oddziały: patologię, porodówkę i noworodkowy. Na każdym czułam się zaopiekowana, ale po kolei. Na patologii założono mi balonik Foleya. Bolało, ponieważ miałam minimalne rozwarcie. Zasugerowano mi spacery po korytarzu i rzeczywiście pomagało. Na noc, na moją prośbę dostałam czopki rozkurczowe, które pozwoliły mi zasnąć. Rano trafiłam na porodówkę do sali jednoosobowej i dostałam oksytocynę. Zaglądano do mnie co jakieś 10 minut, kilka razy mnie badano wewnętrznie. Mąż był obok. Początkowo wydawało się, że wszystko idzie dobrze. Po dwóch godzinach miałam 3 cm rozwarcia, przebito mi pęcherz płodowy. Pomyślałam sobie, że teraz to już z górki. Myliłam się. o 14.00 poprosiłam o znieczulenie i dostałam je niemal natychmiast. Pani anestezjolog (niestety nie zapamiętałam nazwiska: wysoka, krótkie włosy i okulary) to prawdziwy anioł. Ok 17.00 postępu porodu nie było, więc poinformowano mnie o cc. Sama operacja trwała ok. poł godziny i mogę powiedzieć, odbyła się w miłej atmosferze. P. anestezjolog mnie zagadywała, głaskała po głowie, opowiadała o tym co mogę czuć i co się będzie działo z moim ciałem po operacji. 18.24 moja Basia już była na świecie. Mogłam ją dotknąć policzkiem, powiedzieć do niej kilka słów a potem trafiła do męża. Na sali poporodowej od razu zaopiekowały się mną ekstra położne: p. Dorota Stróżyk (dla mnie absolutny wzór do naśladowania w tym zawodzie!) i p. Viktoria Plachynta. Gdybym była z Warszawy, z chęcią zaproponowałabym tym paniom wizyty prywatne w domu. Potem, na oddziale noworodkowym spotkałam się jeszcze z całą masą mega profesjonalnych, pełnych pasji kobiet lekarzy (p. Małgorzata Lemańska - Krawczyk), doradców laktacyjnych (p. Agnieszka Ryska, p. mgr Monika) i położnych z prawdziwego powołania. Odpowiadano na moje pytania za każdym razem bez zniecierpliwienia, do skutku uczono mnie przystawiania do piersi (a miałam z tym problem), otrzymywałam dobre rady jak uspokoić moje głośno płaczące dziecko. W sumie spędziłam w tym szpitalu niemal tydzień i szczerze mogę powiedzieć, że na każdej zmianie znajdowały się osoby kompetentne, cierpliwe i pełne pasji.
    Data: 14/03/2024