Rodziłaś? Napisz, jak było!
Cześć!
Na tej stronie znajdziesz opinie na temat porodów w szpitalach w Warszawie. Możesz tu podzielić się swoimi wrażeniami po pobycie na danym oddziale położniczym, a także napisać o tym, co Ci się nie podobało. Opinie dodawane są chronologicznie i uprzednio akceptowane przez administratora strony. Różne opinie dodawane wielokrotnie z jednego IP będą uznawane za podejrzane i niepublikowane (i nie tylko takie, a wszystkie, które będą nosiły znamiona potencjalnego nabijania pozytywnych opinii).
Stworzyłam tę podstronę, bo sama przed swoim porodem maniakalnie wertowałam internet, czekając na nowe opinie dotyczące wybranych szpitali. Ta zakładka to nie jest żaden ranking ani miejsce do porównywania, tu będziesz mieć opinie, z których sama wyciągniesz swoje wnioski.
Osobom, które zdecydują się dodać opinię z góry dziękuję. Nie mam dla Was żadnego e-booka za napisanie opinii i z marketingowego punktu widzenia to pewnie słabe 😉 Chcę jednak, aby to było miejsce pełne wiedzy od Was dla Was.
Zapraszam też do zapoznania się z artykułami stworzonymi wspólnie ze szpitalami na temat ich porodówek, które znajdziesz na tej podstronie.
Jeśli masz jakiekolwiek sugestie dotyczące funkcjonowania tej strony, napisz do mnie na kontakt@mamazwarszawy.pl
Opinie
Szpital: Szpital Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie (ul. Gdyńska 1/3, Wołomin)
Ocena:
Opinia:
To mój drugi poród w Wołominie, respektowany plan porodu, udana ochrona krocza, poród ze wspaniała Panią Agnieszka w towarzystwie dr Habiba 🙂 Opieka na oddziale położniczym na wysokim poziomie, wszyscy pukają do drzwi przed wejściem, o wszystkim informują, uprzedzają o ewentualnych badaniach itd. Sale 2 osobowe. Niestety dla mnie minus opieka z oddziału neonatologii, lekarze bardzo mili, zapobiegawczy, córka miała dodatkowe badania na miejscu, nie musiałam dodatkowo po wypisie z nią nigdzie jeździć, jednak uorzejmosc pieleganiarek w stosunku do mam i ich samopoczucia pozostawia wiele do życzenia. Zdarzyło się, ze zabrano dziecko z sali na badania nie informując na jakie i nie zapraszając mamy z dzieckiem, bo uznano, ze sie złe czuje, nie pytając jej o zdanie. Dla mnie super sZpital, sala porodowa i lekarze cudowni, a z pielęgniarkami trzeba sobie radzić 🙂
Data: 23/11/2022
Joanna
Szpital: Szpital Kliniczny im. Ks. Anny Mazowieckiej (ul. Karowa 2)
Ocena:
Opinia:
Na porodówce świetna,kompleksowa opieka. Ciągła kontrola stanu zdrowia matki i dziecka, pełna podmiotowość w traktowaniu pacjentek.
Data: 16/11/2022
Ola
Szpital: Centralny Szpital Kliniczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie (ul. Wołoska 137)
Ocena:
Opinia:
Pod koniec października urodziłam w szpitalu MSWiA na Wołoskiej. Spędziłam w szpitalu 7 dni, ze względu na zbyt dużą utratę wagi żółtaczkę u dziecka. Na plus Jestem bardzo zadowolona z opieki ginekologicznej i pediatrycznej. Miałam komplikacje w trakcie porodu cc, a mój organizm nie reagował poprawnie na standardowe postępowanie. Dzięki zimnej krwi i kreatywności lekarzy (zadziałał dopiero rzadko stosowany lek) wszystko skończyło się dobrze. Z nazwiska kojarzę niestety tylko dr. Plutę. Z kolei neonatolodzy nie zbagatelizowali żółtaczki u małej (delikatnie ponad normę) i bardzo cierpliwie wszystko tłumaczyli. Czułam, że jesteśmy pod dobrą opieką. W trakcie pobytu mała była zbadana przez neurologopedę i fizjoterapeutę. Dla mam była też możliwość konsultacji z psychologiem. Z miłych drobiazgów, można było skorzystać z usługi szpitalnej sesji noworodkowej (1 zdjęcie za darmo, więcej za niewielką opłatą). W trakcie porodu nie było problemu z uzyskaniem ZZO Tata mógł kangurować po CC (30 min) Po porodzie walczyłam o rozkręcenie laktacji. Rozmawiałam z wieloma położnymi. Większość była przekochana i chętnie pomagała. Każda miała trochę inne podejście, co było dla mnie mocno dezorientujące, ale to chyba nie do uniknięcia w takiej sytuacji. Nie było problemu z dokarmianiem MM. Na minus Nieco gorzej oceniam opiekę w trakcie samego porodu (próba sn) Z pozycji wertykalnych zaproponowano mi tylko siedzenie na piłce. Ruszanie się zaburzało niestety pomiar KTG, więc przez część porodu przymusowo leżałam. Liczyłam na ciepłe okłady, ale nie było możliwości podgrzania wody (w kranie była max letnia). Nie było też gazu ani Tensa. Nie sądziłam, że będę potrzebować, bo liczyłam na ZZO, ale ZZO niestety na mnie nie podziałało. Podejście kilku położnych mało empatyczne ("nie płacz, bo to źle na laktację działa"). Rozumiem, że to stresująca, wymagająca emocjonalnie praca i każdy może mieć gorszy dzień, ale kilka komentarzy w rodzaju zacytowanego wyżej nie powinno wg mnie mieć miejsca. Warto wiedzieć - Sala komercyjna istnieje, ale niestety bardzo ciężko na nią trafić, - Jedzenie typowo szpitalne, ale w porządku. Dostępna opcja wege, - Warto wziąć nóż do krojenia warzyw. Chyba, że lubicie jeść pomidory jak jabłko 😉 - Kontakty są wysoko, więc przyda się przedłużacz.
Data: 14/11/2022
Magda
Szpital: Instytut Matki i Dziecka (ul. Kasprzaka 17a)
Ocena:
Opinia:
W październiku rodziłam syna przez cesarskie cięcie w IMiDzie i polecam z całego serca. Położne bardzo życzliwe i pomocne. Warunki w szpitalu bardzo dobre, sale 2 i 3 osobowe, łazienki czyste i zadbane. Jest możliwość wykupienia prywatnej położnej oraz sali jednoosobowej z łazienką. Na oddziale jest doradca laktacyjny, opieka psychologa, pediatrzy zlecają dodatkowe badania w przypadku najmniejszych wątpliwości. Po cesarskim cięciu polożne same proponowały leki w razie bolu, opieka nie tylko dla maluchów ale również dla mam 🙂 Jedyne co można byłoby poprawić to posiłki.
Data: 08/11/2022
Mika
Szpital: Szpital Ginekologiczno-położniczy im. Świętej Rodziny przy (ul. Madalińskiego 25)
Ocena:
Opinia:
Nie polecam. Począwszy od IP, przez patologię ciąży, porodówkę i sale poporodową, wszystko oceniam negatywnie i szczerze odradzam ten szpital. Przyjechałam na IP z powodu odpłynięcia wód płodowych w 38 tc bez czynności skurczowych, na IP pani lekarz jakby za karę, zero informacji co do dalszego postępowania ze mną. Z jej rozmowy telefonicznej dowiedziałam się, że przyjmuje mnie na patologię ciąży. Oddział patologii ciąży to naprawdę patologia. Dalej zero informacji o tym, co mnie czeka, na moje pytania nie uzyskiwałam rzetelnych odpowiedzi, zero zainteresowania ze strony personelu, pielęgniarka na recepcji grająca w pasjansa i zdenerwowana, gdy jej przeszkadzano. Po 21 h od odpłynięcia wód pojawiły się regularne skurcze, decyzja o zaprowadzeniu mnie na salę porodową. Na sali od początku mógł być mąż- jedyny plus i moje jedyne wsparcie bo gdyby nie on, czułabym, że jestem kompletnie sama, brak wsparcia położnej, brak jej obecności. Byliśmy zdani wyłącznie na siebie. Wezwaliśmy ją, gdy chciałam zzo, pojawiła się inna, która niestety przyjmowała później poród. Poród na fotelu w pozycji leżącej/ półsiedzącej, mimo że w planie porodu zaznaczyłam chęć rodzenia w pozycjach wertykalnych i prosiłam o taką możliwość, niestety bezskutecznie. Parcie na komendę, bezzasadne nacięcie krocza, o którym brak informacji w wypisie. Ogólnie tragedia. Dziecko było bardzo małe a ja zostałam okaleczona chyba tylko dlatego, że położna była już po godzinach pracy - tak, powiedziała to. Położna to Anna Kapitan - polecam omijać szerokim łukiem. Na sali poporodowej także brak wsparcia ze strony położnych. Odpowiedzią na duży spadek wagi dziecka była jedynie chęć dokarmienia mm, nikt nie przyjrzał się technice karmienia, nikt nie pomógł dostawić dziecka mimo wielokrotnych próśb, nikt nie zwrócił uwagi na zbyt krótkie wędzidełko ani to, że dziecko samo w ogóle się nie budzi i ciężko go przez to nakarmic. Gdy poszłam do położnej z prośbą o pomoc w dobudzeniu dziecka i nakarmieniu, bo nie jadło już 4h (ponad godzinę próbowałam dobudzic bezskutecznie), powiedziała, że zaraz przyjdzie ale minęła kolejna godzina i nikogo nie było. Gdy poszłam się przypomnieć to okazało się, że położna opowiada jak jej minął weekend innej pani i w sumie miała w dupie to, że dziecko nie je już 5h... Znów mnie zbyła i wróciłam sama do sali próbując dalej budzić dziecko na karmienie. Ze szpitala wypisali nas z niewielkim przyrostem i problemem ze ssaniem i dobudzeniem dziecka na karmienie. Z noworodkiem trzeba było od razu biegać po specjalistach, diagnoza - wędzidełko do podcięcia, wysoki poziom bilirubiny. Podsumowując, jeśli nie masz wykupionej położnej, opieki itp lepiej zrezygnuj z tego szpitala, bo tam podejście do kobiety rodem z prlu, okaleczanie bez wskazań w gratisie.
Data: 06/11/2022
Paula
Szpital: Szpital Specjalistyczny Św. Zofii (ul. Żelazna 90)
Ocena:
Opinia:
Z całego serca polecam. Miałam trudną operację, leżałam tam 7 dni. Wszystkie położne ciepłe i pomocne. Jedyne zle wspomnienie mam z sali pooperacyjnej gdzie była znieczulica... ale tam na szczęście byłam tylko dobę.
Data: 31/10/2022
Kasia
Szpital: Szpital Ginekologiczno-położniczy im. Świętej Rodziny przy (ul. Madalińskiego 25)
Ocena:
Opinia:
Do dziś mam mega traumę. O mały włos dr. Nekende Trepka nie wysłała mojego syna na tamten świat. Po 3 operacjach brzusznych ( w tym dwóch na macicy) upierała się przy porodzie naturalnym. Jak łaskawie po dyżurze poszła do domu i przyszedł inny lekarz od razu cesarka i Oiom dla syna , bo już nie oddychał.
Data: 28/10/2022
Karolina
Szpital: Szpital Ginekologiczno-położniczy im. Świętej Rodziny przy (ul. Madalińskiego 25)
Ocena:
Opinia:
Opinia neutralna, traumy nie mam ale nie czułam się dobrze zaopiekowana. Mój pierwszy poród, czy ponownie bym wybrała ten szpital? Raczej nie... Przyjechałam godzinę po odejściu wód z powodu pozytywnego wyniku GBS, była 2 w nocy. Izba przyjęć... Wspominam bardzo kiepsko. Pani, która mnie przyjmowała jakby obrażona, że musi kogoś obsługiwać zamiast spać... Pół godziny leżenia pod KTG, pierwsze badanie ginekologiczne, przebranie się. Cały czas byłam sama. Przejście na salę porodową i pół godziny czekania na sprzątanie. Nikt się mną nie zajmuje, nie pyta jak się czuje, jestem zbędnym elementem. Sala porodowa niestety bez wanny, czy miałam jakiś wybór? Chyba nie. Źle wbity wenflon przez studentkę, cały bandaż miałam we krwi. Podłączyli mnie pod ktg i tak sobie leżałam 2h sama. Nie miałam pojęcia co się dzieje, czy wszystko przebiega sprawnie czy nie. Skończył się papier w KTG, nikt tego nie zauważył dopóki nie powiedziałam... Ok 5 skurcze zrobiły się bardzo intensywne i częste. Dopiero gdy z bólu zaczęłam krzyczeć to kilka razy weszła położna żeby spytać co tam u mnie. ŻADNEJ POMOCY W ŁAGODZENIU BÓLU! ŻADNEJ. Po godzinie z bólu nie byłam w stanie nawet siedzieć, położyłam się na podłodze i czekałam co przyniesie los. Dopiero wtedy wpuszczono mojego partnera, wcześniej byłam ciągle sama. Z bólu nie mogłam oddychać, poprosiłam o ZZO, usłyszałam tylko, że mam przestać krzyczeć, bo Pani anastezjolog tego nie lubi. Po 7.30 dostałam ZZO, po 8 przyszła "moja" docelowa położna i się przedstawiła. Przeczytała wyraźnie mój plan porodu, kilkakrotnie się do niego odnosiła. Pytała o zgodę na uczestnictwo studentki położnictwa, powiedziała że jak poczuję parcie to żeby ją zawołać i wyszła... Zostaliśmy z partnerem sami, czekając na parcie. Po 11 przyszły skurcze parte, dopiero wtedy położna "wzięła się do roboty". Prosiłam o pozycje wertykalne, zgodziła się, ale wypróbowałyśmy tylko jedną... W rezultacie urodziłam na fotelu, na szczęście z ochroną krocza. Wszystko zakończyło się dobrze, ale z perspektywy widzę, że nie miałam żadnej pomocy, tylko byłam zdana sama na łaskę losu. Pobyt na oddziale wspominam tak samo samotnie. Po pierwsze z powodu pandemii nie było odwiedzin, po drugie nikt się mną nie interesował. W pokoju byłam z Panią, która miała próżnociąg, więc wszystkie wizyty lekarskie to wyłącznie pytania do tej drugiej Pani. Do mnie było tylko: u Pani ok, tak? Karmienie piersią - trauma. Nikt mi nie pomógł, nikt nic nie nauczył. Skończyło się zastojem i ogromnym bólem.
Data: 28/10/2022
Paula
Szpital: Szpital Południowy, ul. Rotmistrza Witolda Pileckiego 99
Ocena:
Opinia:
Urodziłam w tym szpitalu córkę i jestem zachwycona. To mój drugi poród (pierwszy był koszmarem, złamane zostały chyba wszystkie moje prawa). Położna miła, pomocna i bardzo cierpliwa - jestem świadoma że nie byłam łatwą pacjentką, mam niski próg bólu, większość porodu się darłam :). Gdy poprosiłam o zzo w ciągu 5min dostałam do podpisania zgodę, po kolejnych kilku minutach anestezjolog był u mnie w sali. Niestety nie udało się podać znieczulenia, za to zanim anestezjolog wyszedł z sali Pani położna zdążyła przynieść butle z gazem, później jakieś ciepłe okłady na kręgosłup ponieważ miałam skurcze z krzyża. Podczas 2 fazy porodu położna była ogromnym wsparciem, instruowała co mam robić, jak oddychać, jak i kiedy przeć. Kontakt skóra do skóry trwał 2h. Od czasu wejścia na salę porodowa do czasu przewiezienia mnie na salę poporodową mąż mógł być przy mnie. Na oddziale poporodowym super, Panie pomagały dostawiać małą do piersi, codziennie była u nas doradczyni laktacyjna.
Data: 25/10/2022
Kasia
Szpital: Szpital Specjalistyczny Św. Zofii (ul. Żelazna 90)
Ocena:
Opinia:
Nie polecam!!! Podanie oksytocyny, brak możliwości poruszania się. Cały poród leżałam!! A co najgorsze to odmówienie znieczulenia mimo wielokrotnych próśb. Nacięcie krocza bez wskazań medycznych, zle wyłyżeczkowanie i mnóstwo komplikacji po porodzie! Najgorsza możliwa opcja jeśli chodzi o porod w Warszawie!! Nie polecam!!
Data: 25/10/2022