Rodziłaś? Napisz, jak było!
Cześć!
Na tej stronie znajdziesz opinie na temat porodów w szpitalach w Warszawie. Możesz tu podzielić się swoimi wrażeniami po pobycie na danym oddziale położniczym, a także napisać o tym, co Ci się nie podobało. Opinie dodawane są chronologicznie i uprzednio akceptowane przez administratora strony. Różne opinie dodawane wielokrotnie z jednego IP będą uznawane za podejrzane i niepublikowane (i nie tylko takie, a wszystkie, które będą nosiły znamiona potencjalnego nabijania pozytywnych opinii).
Stworzyłam tę podstronę, bo sama przed swoim porodem maniakalnie wertowałam internet, czekając na nowe opinie dotyczące wybranych szpitali. Ta zakładka to nie jest żaden ranking ani miejsce do porównywania, tu będziesz mieć opinie, z których sama wyciągniesz swoje wnioski.
Osobom, które zdecydują się dodać opinię z góry dziękuję. Nie mam dla Was żadnego e-booka za napisanie opinii i z marketingowego punktu widzenia to pewnie słabe 😉 Chcę jednak, aby to było miejsce pełne wiedzy od Was dla Was.
Zapraszam też do zapoznania się z artykułami stworzonymi wspólnie ze szpitalami na temat ich porodówek, które znajdziesz na tej podstronie.
Jeśli masz jakiekolwiek sugestie dotyczące funkcjonowania tej strony, napisz do mnie na kontakt@mamazwarszawy.pl
Opinie
Szpital: Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki (ul. Cegłowska 80)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam w szpitalu bielańskim drogą CC, w 2019 - córka leżała miednicowo, przed terminem odeszły częściowo wody. Tak, rodziłam, cc to nie peeling. Na Izbie przyjść wszystko sprawnie i miło, może poza pytaniem jednej Pani (choć miłej) czy to na pewno wody, bo może się zsikalam:) Na Izbie byliśmy przed 6:00, córkę urodziłam 11:24. Opieka bardzo dobra. Na sali pooperacyjnej i na oddziale również w porządku, choć owszem panie położne były miłe inne mniej, ale trudno się dziwić personelu było za mało na tyle rodzących. Pomocne były bardzo studentki! Od razu po porodzie brakowało pomocy laktacyjnej, szybko miałam podawac MM, nikt nie zatroszczył się o pomoc przy rozkręceniu KP, zanim nie zaopiekowała się mną położna, która mi pomagała (jak miała czas). Ja miałam również cudowna położna do pomocy, z którą mam kontakt do dzisiaj. Pani Małgosia kobieta anioł. Warunki lokalowe w porządku, opieka lekarska również. Myśl, ze rodzę dziecko w szpitalu o najwyższym stopniu referencyjności daje poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem jak wyglada sytuacja teraz, ale wspominam pobyt tam bardzo dobrze!
Data: 10/05/2022
Magda
Szpital: Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. prof. Witolda Orłowskiego CMPK (ul. Czerniakowska 231)
Ocena:
Opinia:
Ogólnie drugi raz bym nie zdecydowałam sie tam na poród. Rodziłam w grudniu 2020. Poród w maseczce, musialam ja miec przez cały poród nawet nie pozwolono mi jej zdjąć kiedy zaczelam się dusić. Dziecko było jeszcze bardzo ,,wysoko,, I zamiast jakieś pomocy lekarka mimo mojego sprzeciwu zaczela naciskać mi brzuch. Urodziłam o 5 do sali trafiłam o 17 bo nie było miejsc. Jedna Pani salowa zaproponowała, zeby położyć mnie do sali po cc,zebym mogła odpocząć bo przez sale porodowa to całe wycieczki sie przewijały i nawet na moment nie dało sie zasnąć mimo dużego zmęczenia. Na co lekarz stwierdził, że szkoda dwa razy pościel zmieniać i kazał mnie zostawić tam gdzie bylam. Dopiero w momencie kiedy poszlam do łazienki i zemdlał uderzając glowa o podłogę miejsce nagel sie dla mnie znalazło. Polozne na porodówce konkretnie polozna R. kiedy poprosiłam o pomoc w dojsciu do lazienki stwierdzila, że ona nie jest tu zeby mi pomagać i wolała cały dzien szukac na necie mebli do mieszkania bo była w trakcie remontu. Po tym jak zemdlałam nagle się mną zainteresowano i robiono wszytko, żebym tylko nic nikomu nie powoedziala co się stało. Do szpitala trafiłam w czwartek wyszlam w niedzielę, w nocy z soboty na niedzielę polozna krzyczała na mnie ze mam sama sobie wykramic dziecko bo mleka od nich nie dostanę. Córka ciągle płakała bo była glodna (miala żółtaczkę kazano mi ją duzo karmić zeby szybciej jej przeszlo a ja nie mialam wcale pokarmu) ja spac nie moglam i ogólne przez caly podbyt w sumie moze spalam 8 h. Wychodząc, że szpitala płakałam że szczęścia nie, że już maluszek jest ze mną ale, że ten horror szpitalny juz się kończy. Jedyne co na plus to panie z oddziału neonatologii. To istne anioły. Zawsze pomogły.
Data: 10/05/2022
Joanna
Szpital: Szpital Ginekologiczno-położniczy im. Świętej Rodziny przy (ul. Madalińskiego 25)
Ocena:
Opinia:
Mam bardzo mieszane uczucia co do szpitala. Jest bardzo nierówny. Leżałam na początku pobytu na patologii i tu moge dać tylko 5. Położne zaangażowane, miłe. Przedewdzystkim czułam że jestem ważna i bezpieczna. Mój poród zaczął się nagle - odklejenie łożyska. Cesarke zorganizowano w 15 min. Cały personel wykazał niezwykły profesjonalizm. Dzięki temu moje dziecko urodziło się zdrowe. Na sali pooperacyjnej zaczęło się psuć. Musialam słuchać głupich żartów że po 6 h wciąż nie umiem stać na nogach i mi słabo. Porównywano mnie do innych pacjentek. Tylko że inne pacjentki nie staraciły ponad pół litra krwi, nie miały pełnej narkozy czy hemoglobiny której poziom spokojnie był wskazaniem do przetoczenia krwi. Na infomacje co z moim dzieckiem czekałam 3.5 h. Wcześniej otrzymałam tylko lakoniczną informacje że dziecko jest w stanie dobrym. Syna przywieziono dopiero po 4 h od porodu. Z wiadomych względów nie było kontaktu skóra do skóry. Męża nie wpuszczono do mnie( wymówka pandemia), nie było kangurowania, nie udzielano mu też żadnych informacji. Obdzwonił chyba każdy oddział. Jedyne co, to pozwolono mi na 1 telefon do niego po jakiś 2 h od porodu gdy jeszcze nie wiedzialam co z dzieckiem. Chcieliśmy wykupić sale komercyjną ale też mąż nie mógł tego załatwić. Bo sale powinnam załatwić ja, tuż przed porodem. Problem taki że nie mogłam bo byłam nieprzytomna...na sali operacyjnej Opieke poporodowa oceniam na zero. Tam nie było żadnej opieki. Musialam się zająć sobą, dzieckiem i jeszcze na dodatek personelem szpitala , który non stop czegoś ode mnie wymagał. A to rozbierze pani dziecko, a to poda. Kobiecie po cc po utracie b. dużej ilości krwi ciężko cokolwiek zrobić a co dopiero wypełniać polecenia personelu. Prysznic wziełam po 3 dniach. Nie jadłam., nie spałam. Najgorsze były i tak lekarki z neonatologii które matkę traktują jak śmiecia. Uważają że każda matka robi krzywde swojemu dziecku. Mnie szantażownao że nie wypuszczą nas do domu, że moje dziecko umrze z głodu lub chłodu. Moje dziecko nie umiało jeść , nie umiało ssać bo było za małe, było wcześniakiem i potrzebowało wiecej pomocy. Tej pomocy nikt nie chciał udzielić. Dostawałam rady których nie da sie wypełnić, książkowe teorie które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dopiero doradczyni laktacyjna dała mi jakąś rade ktora była realna do zralizowania. Nabawiłam się w szpialu depresji. Płakałam.non stop. Konieczne był psycholog. Najwiecej pomocy i trafnych rad dostałam od wspólokatorki a nie od personelu który niby po to jest. W szpitalu prawie staciłam pokarm. Jak dostałam zgodę na wyjście to nigdy z żadnego miejsca tam szybko nie uciekałam. Nawet rana po cc nie przekaszkadzała mi w bieganiu po pokoju aby tylko szybciej stąd uciec. Sprawy nie zgłosiłam dlatego że szpital sprawdził sie w tym co najważniejsze - Uratowali moje dziecko. Swoją traume wylecze kiedyś...
Data: 10/05/2022
Alicja
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam na Infalnckiej w lutym 2021 r. Trafiłam na patologię ciazy w 40tc z cukrzyca ciazowa na wywołanie porodu. Panie były w szoku ze wcześniej mnie nikt na wywołanie nie przyjął, mimo że chodziłam na ktg do św Zofii od dwóch tygodni. Na patologii leżałam dwa dni, w drugim założyli mi balonik, trzeciego dnia od rana na oksytocyne. Patologia była ok, sale 3 osobowe, sprzęt od WOŚP na każdej sali. Położne dość sympatyczne, jedna była taka sobie. Sam poród tez wspominam dobrze, położna była cierpliwa, prowadziła mnie przez poród, razem z pozostałymi paniami dbały tez o męża żeby wiedział co ma kiedy robić. Po porodzie i dwóch godzinach na sali z mężem i małym pojechałam na salę poporodowa. Sala dwuosobowa, z łazienką. Spędziłam tam 3 dni. Jedzenie było ok tylko kolacja o 17 i potem już nic. Położne różne, lepsze i gorsze. Bez problemu można było brać sobie mm żeby dokarmiać malucha, brali dziecko na wszystkie badania, codziennie były obchody. Ogólnie nie mam na co narzekać, panie pomagały jak trzeba było, przy wypisie pomagały walizki zawieźć, dziecko wpakować do fotelika... gdybym miała znów rodzić to zdecydowanie tam 🙂
Data: 10/05/2022
Karolina
Szpital: Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka (ul. Starynkiewicza 1)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam w 2020 r. Szpital polecił mi lekarz prowadzący, który tam pracuje. On sam nie był przy porodzie. Poród odbierają położne i lekarz zawsze jest gdyby coś się działo. Zostalam poinformowana jak będzie przebiegał poród, jakie są możliwości usmierzania bólu kiedy mogę dostać znieczulenie itp. Możliwości zmiany pozycji podczas głównej akcji porodowej. Wsparcie położnej w każdym momencie, bardzo polecam i na pewno zdecyduje się ponownie
Data: 10/05/2022
Linda
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Dwa porody w 2018 i 2019 roku - bardzo dobra opieka dla matki i dziecka (pierwszy poród zakończył się zabiegowo przez vacuum, dodatkowe badania itp), miła atmosfera od lekarza, przez położną po salową, smaczne jedzenie. Poleciła mi znajoma i ja z czystym sumieniem polecam dalej.
Data: 09/05/2022
Dominika
Szpital: Szpital Ginekologiczno-położniczy im. Świętej Rodziny przy (ul. Madalińskiego 25)
Ocena:
Opinia:
Polecam gorąco szpital na Madalińskiego. Wspaniała opieka począwszy od izby przyjęć, przez sale przedporodową, porodówkę, aż po oddział położniczy. Wszyscy lekarze, położne i salowe byli bardzo mili, wyrozumiali i pomocni. Czułam się bardzo zaopiekowana.
Data: 09/05/2022
Magdalena
Szpital: Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. prof. Witolda Orłowskiego CMPK (ul. Czerniakowska 231)
Ocena:
Opinia:
Pobyt na oddziale patologii ciąży na plus - fajne położne, szybkie badania, codziennie informacje o planie postępowania. Rodziłam przez cesarskie cięcie i niestety znieczulenie w kręgosłup nie zadziałało, skończyło się na uśpieniu w trakcie cc. Niestety pobyt po porodzie na oddziale położniczym fatalnie - położne niezbyt miłe, bardzo mało zainteresowania i pomocy. Jedynie panie z neonatologii trochę wspierały.
Data: 09/05/2022
Ania
Szpital: Szpital Specjalistyczny Św. Zofii (ul. Żelazna 90)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam w Zosi dwukrotnie. Pierwszy raz po prostu w szpitalu, trudny poród wymagający skupienia od każdej ze stron. Momentami miałam już dość, brakowało siły, ale położna z ogromnym zaangażowaniem i ciepłem się mną opiekowała. Drugi poród rzutem na taśmę, bo było ostatnie miejsce w całej placówce i to w Domu narodzin. Tam zadziała się magia. Moja córka przyszła na świat w Londynie, położna cudownie mnie poprowadziła Nie mogłam wyobrazić sobie piękniejszego porodu. Jedzenie i opieka po porodzie rewelacyjne. Syn urodził się o 2:45 w nocy a ja o 4:00 dostałam zupę i słodką herbatę.
Data: 09/05/2022
Patrycja
Szpital: Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. prof. Witolda Orłowskiego CMPK (ul. Czerniakowska 231)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam pod koniec grudnia. Fatalne wrażenie od samego początku - mając regularne skurcze musiałam długo czekać na korytarzu na przyjęcie na oddział, chociaz nikogo nie było w poczekalni. Wyrzucono ze szpitala mojego męża, bo tak (chociaż poród był rodzinny). Nie mogłam też liczyć na pomoc salowej w ciągnięciu walizki. Jeśli chodzi o sam poród, to zwlekano do ostatniego momentu. Ciągle przekładano akcje, położna zjawiała się co jakiś czas z informacją, żebym teraz nie rodziła, bo akurat mają poród innej pani. Kiedy zaczęło robić się już dosyć nieciekawie położna z lekarką zaczęły napierac na mój brzuch. Wszystko to doprowadzilo ostatecznie do ceraskiego cięcia z powodu zagrażającej zamartwicy. Dziecko urodziło się w stanie ciężkim, nie oddychało. Cała ciąża i wyniki były wzorowe. W kolejnych dniach musiałam prosić o zrobienie dodatkowych badań usg, chociaż słyszałam, że nie ma wskazań. Wielokrotnie prosiłam o pomoc w przystawianiu dziecka - pielęgniarki odsyłały do położnych, a położne do pielęgniarek. Na prośbę zmiany prześcieradła, rzucono mi je na łóżko z informacją, że mam to sobie zrobić sama, bo salowa nie ma na to czasu. Otrzymałam ulotkę odnośnie dbania o siebie po cesarce, gdzie zawarto informację o niewzdymającej diecie po czym otrzymałam na obiad brokuły. Wcale nie chodzi o jakieś specjalne traktowanie, tylko tak po ludzku, ze zrozumieniem. Ogólnie nie polecam!
Data: 09/05/2022