fbpx Skip to main content

Szukając leżaczka dla córki przekopałam pół Internetu zalanego ofertami produktów grających, śpiewających, z 15 trybami bujania i z minimum dziesięcioma przypiętymi zabawkami. Po pierwsze – takie elektroniczne wspomagacze nie są polecane przez fizjoterapeutów, a po drugie – nie jestem fanką tylu zabawek, bo moje dziecko zwyczajnie z nich nie korzysta.  I tak po przewertowaniu wielu stron trafiłam na leżaczek BabyBjörn.

Czytam różne mamowe grupy na bieżąco i regularnie padają na nich pytania o leżaczki i tak samo regularnie inne mamy polecają często BabyBjörn. Już po wpisaniu w wyszukiwarkę cena tego ustrojstwa powala z nóg. No ale czego się nie robi dla swojego dziecka. Skoro inne mamy polecają, to musi coś w tym być. Mimo tych pozytywnych rekomendacji, trudno było mi zdecydować się, aby wydać 800 zł na nowy. Dlatego w ruch poszła aplikacja Vinted, gdzie polowałam na wybrany przez siebie kolor w bardziej przystępnej cenie.

Udało mi się wyrwać używaną przez jedno dziecko sztukę za równe 500 zł – w bardzo dobrym stanie. W ankiecie, którą zrobiłam na swoich Instagram Stories, użytkowniczki były mocno podzielone w ocenie tego produktu, dlatego tym bardziej z niecierpliwością czekałam na przesyłkę.

Leżaczek BabyBjörn

Pierwsze wrażenia mojej 3-miesięcznej córki? Uśmiech na twarzy i nóżki w ruchu jak na rowerku. Szybko załapała, że musi nimi ruszać, aby napędzić samodzielnie bujanie. To też funkcja, która spodobała się bardzo mnie – mobilizuje dziecko do ruchu, a nie rozleniwia, jak podobne produkty, w których funkcja bujania uruchamiana jest elektronicznie.

Drugim niewątpliwym plusem jest możliwość zdjęcia pokrowca i wyprania go. Już pierwszego dnia podczas karmienia, poleciało nam mleko, a wraz ze wzrastaniem dziecka rodzaje potraw jakie na nim wylądują, będą się tylko mnożyć. Producent deklaruje, że leżaczek można użytkować do drugiego roku życia dziecka (lub 13 kg wagi), więc możecie sobie tylko wyobrazić, co się do tego czasu może z nim dziać.

Leżaczek BabyBjörn

Kolejnym niepodważalnym plusem leżaczka BabyBjörn jest jego poręczność. Kiedy kurier przywiózł paczkę biegłam już do mojego partnera, aby pomógł mi uporać się z montażem. Ale otworzyłam karton i wystarczył jeden ruch ręką, aby go rozłożyć. To jest super rozwiązanie, bo leżaczek można ze sobą zabrać na wyjazd, czy jakieś wyjście, chociażby z domu do ogrodu albo dalej – do znajomych czy do dziadków. Jednym ruchem ręki składamy go i rozkładamy.

Możemy korzystać też z 3 opcji nachylenia. Ta najbardziej leżąca ma służyć dziecku do snu. Mnie niestety nie udało się w nim nigdy dziecka ululać, ale sam fakt, że siedzi w nim i się cieszy sprawia, że mogę spokojnie zrobić coś w kuchni, czy odkurzyć.

Leżaczek BabyBjörn

Moje wątpliwości wzbudziły jedynie gumki, na których mocuje się zabezpieczenie przed wypadnięciem dziecka. Moja córka ciągle się o nie opiera przez co narażone są na ciągłe obciążenie. Podzieliłam się tymi przemyśleniami na moich Stories i otrzymałam dwie lub trzy wiadomości negujące moją teorię od mam starszych dzieci, które używają leżaczka już dłużej. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się to sprawdzić.

Leżaczek BabyBjörn

Na koniec – minimalistyczny design to jest zdecydowanie to, co lubię najbardziej. Leżaczek BabyBjörn to taki standard IKEA wśród leżaczków – kipi prostotą, ale jest jak najbardziej funkcjonalny.

Czy warto wydać na niego 800 zł? Nie wiem, bo ja wydałam na niego 500 zł 🙂 Jednak obserwując sytuację na rynku wtórnym wiem, że jeśli przestanę go używać, to spokojnie znajdzie on nowego właściciela lub właścicielkę. Kiedy ja szukałam swojego egzemplarza, najlepsze „sztuki” znikały na Vinted w kilkanaście minut. Dlatego uważam to za kolejny plus – leżaczek na pewno nie będzie się kurzyć. Polecam Wam ten sposób nabycia leżaczka – zazwyczaj są one mało używane i w bardzo dobrym stanie, a Wy możecie dać im drugie życie.

Jeśli planujesz zakup nowego leżaczka, skorzystaj z mojego linku afiliacyjnego.