Laktator to przedmiot, z którym nie rozstaję się niemal tak samo jak z telefonem komórkowym. Używam go 7, a nawet 8 razy dziennie. I pewnej nocy ostatnio… mój dotychczasowy laktator po prostu postanowił przestać działać. Rano pobiegłam szybko do sklepu i tak stałam się posiadaczką Neno Due. Miało być tanio i dobrze. Wyszło całkiem nieźle. Oto moja recenzja.
Zacznę od tego, że będąc mamą karmiącą piersią „inaczej” (KPI) spędzam ok. 2,5 godziny na dobę odciągając mleko. O tym, że będę KPI nie wiedziałam rodząc, wyszło tak po 2 miesiącach „normalnego” karmienia piersią. Dlatego laktator Chicco, którego używałam dotychczas był w zasadzie losowym wyborem, z którego nie byłam do końca zadowolona. Kupiłam go w drodze powrotnej ze szpitala, bo tam właśnie takiego używałam. O tym, że niekoniecznie odpowiada on moim potrzebom dowiedziałam się dopiero, kiedy zaczęłam odciągać mleko codziennie.
No ale Chicco padł (swoją drogą, polecam ich serwis, ponieważ moja reklamacja została rozpatrzona błyskawicznie i otrzymałam nowy sprzęt). Dużo czytałam o laktatorach polecanych przez inne mamy KPI i wśród rekomendacji często padała nazwa marki Neno – kompletnie nic mi niemówiąca. Przekonała mnie za to cena, bo nie chciałam już po raz drugi inwestować w laktator za 500 zł. Rano po tym, jak Chicco się zepsuł szybko pojechałam do Smyka i z półki zgarnęłam zestaw Neno Due – laktator podwójny, za który zapłaciłam 299 zł.
Neno Due – moja opinia
Zestaw zapakowany jest w estetyczne zielone pudełko, w który znajdują się: laktator, dwie butelki na pokarm, dwa lejki z pokrywkami, stelaże do butelek, zapasowe zaworki, pasujące do nich smoczki, a także dreny do laktatora (czyli te silikonowe paski).
Laktatora można używać bezprzewodowo, co jest jego ogromnym plusem. Można go zabrać ze sobą na jakiś wyjazd, czy nawet korzystać z niego podczas jazdy samochodem (oczywiście będąc pasażerką). Dodatkowym jego atutem jest wejście USB-C do ładowania (czyli takie, które jest obecnie w większości telefonów), co tylko podkreśla jego uniwersalność.
Laktator jest wyposażony w bardzo czuły panel dotykowy, co dla mnie okazało się akurat jego wadą zwłaszcza podczas używania urządzenia w nocy. Nie zliczę momentów, kiedy przez przypadek zmieniły się ustawienia, bo przez przypadek dotknęłam ekranu. Za to nocą ma jedną zaletę – jest naprawdę cichy i nie budzi mojego dziecka.
Urządzenie jak większość laktatorów działa w dwóch trybach: stymulacji brodawki piersiowej (na 5 poziomach), a następnie odciągania (na 9 poziomach). Opinia na temat efektywności działania tych trybów będzie oczywiście subiektywna, ale po zmianie laktatora Neno, przy takiej samej liczbie sesji i czasie odciągania, udało mi się zanotować wzrost ilości mleka na sesję – ok. 20 ml. To, co jest fajne to też to, że laktator zapamiętuje ustawienia z ostatniej sesji, dzięki czemu nie tracę czasu na ponowną konfigurację.
Producent deklaruje, że dołączone lejki są uniwersalne i będą pasować do każdego rozmiaru brodawek. Wszystko to dzięki ich wykonaniu z elastycznego materiału. Przyznam, że być może jest to prawda, ale pierwsze odciągania mogą wprowadzić w konsternację. Musiałam nauczyć się używania tych lejków, ponieważ aby pracowały efektywnie trzeba przyłożyć je pod odpowiednim kątem. Na początku po prostu nic mi nie leciało. Potem, metodą prób i błędów udało się odpowiednio przystawić lejek i uzyskać pożądany efekt. [update 14.06.2021: Neno wprowadza nowe lejki o różnych rozmiarach, można zatem dokupić odpowiedni dla siebie rozmiar].
Części wykonane są tak, że można bardzo łatwo je umyć i wysterylizować (a nie zawsze jest to takie oczywiste). Po rozłożeniu, umyciu, sterylizacji i złożeniu nigdzie nie zalega woda.
Podsumowując
Naprawdę świetna relacja jakości do ceny! Gdyby wcześniej wiedziała, że istnieje taka marka jak Neno, nie inwestowałabym 500 zł w Chicco. Mądry Polak po szkodzie. Polecam ten laktator każdej młodej mamie, która ceni sobie swój czas. Podwójny zestaw rzeczywiście pomaga go zaoszczędzić.
Plusy:
+ dostępność części zamiennych,
+ cena,
+ możliwość używania bezprzewodowego, końcówka USB-C,
+ kompaktowość (zmieści się w torebce),
+ efektywne odciąganie na dwie piersi na raz.
Minusy:
– niestety nie przekonuje mnie panel dotykowy, wolałabym klasyczne przyciski,
– brak precyzyjnych informacji o stanie baterii; wyświetla się jedynie ikona baterii, która zaraz przed rozładowaniem laktatora zaczyna migać.
Ciekawe? Wpadnij na mój Instagram mamazwarszawy.