WIZK Warszawski Instytut Zdrowia Kobiet (dawniej: Szpital Inflancka) – opinie o porodzie
Warszawski Instytut Zdrowia Kobiet (dawniej: Szpital Specjalistyczny im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej”) znajduje się w Warszawie przy ul. Inflanckiej 6. WIZK oferuje opiekę z zakresu ginekologii oraz położnictwa. Tu znajduje się również oddział patologii ciąży oraz endokrynologii. Oddział położniczy tego szpitala posiada 2 stopień referencyjności. Placówka prowadzi przyszpitalną poradnię, w której ciąże fizjologiczne prowadzą położne, a powikłane – lekarze specjaliści.
WIZK Warszawski Instytut Zdrowia Kobiet (dawniej: Szpital Specjalistyczny “Inflancka” w Warszawie) – warunki
Poród w WIZK odbywa się w ramach umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tu odbywają się standardowo porody rodzinne. Osoba towarzysząca może być obecna również przy planowanym cięciu cesarskim. Możliwe jest też kangurowanie dziecka przez osobę towarzyszącą po cięciu cesarskim. Niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu to m.in. masaż, kąpiel relaksacyjna, ciepłe okłady, a także przyjmowanie dogodnych pozycji. Z kolei farmakologiczne to gaz wziewny Entonox, a także łączone znieczulenie podpajęczynówkowe i zewnątrzoponowe (CSE). Każda sala porodowa w szpitalu posiada kącik dla osobowy towarzyszącej oraz kącik noworodkowy, dzięki czemu wszystkie procedury są wykonywane przy rodzicach. Szpital oferuje komercyjną usługę w zakresie wykupienia wsparcia indywidualnej położnej przy porodzie. Przy szpitalu działa bezpłatna szkoła rodzenia finansowana ze środków miasta lub komercyjna.
Adres:
ul. Inflancka 6
Opinie
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Chodź minęło już ponad 5 lat od porodu to do dnia dzisiejszego mam traumę .. Ze strachem patrzę w przyszłość myśląc o porodzie, więc cieszę się, że mogę tu zostawić swoją opinię, jak również przeczytać inne. Do szpitala trafiłam ze skierowaniem. Musiałam być wcześniej ze względu na wielowodzie. Już po 2 dniach pobytu i monitowania został założony balonik. Po dobie męczarni okazało się, że został założony nieprawidłowo, więc założono kolejny … Nic się oczywiście nie zadziało … Następnie kilka godzin pod oksytocyną - zero reakcji organizmu. Kolejnego dnia to samo - oksytocyna kilka godzin i brak rozpoczęcia porodu .. Następnego dnia oksytocyna + przebicie wód płodowych… Oczywiście akcja porodowa się zaczęła, znieczulenie podawane 2 razy ale źle wyliczana dawka bo puszczało po 40 minutach … Zero opieki lekarza i położnych. Z mężem byliśmy ciągle sami na sali. Zaglądano do nas co 2 godziny. Nie było żadnego postępu porodu. Dopiero po ponad 13 godzinach udręki i 8 cm rozwarcia wzięło mnie na CC … Na które poszłam na piechotę .. Gdy podczas skurczu oparłam się o stół operacyjny usłyszałam od lekarza „proszę się kłaść nie mam czasu … „ Wciąż chce mi się płakać. Zostałam obdarta z godności, wsparcia, empatii … Poród to był dla mnie koszmar …
Data: 26/12/2023
Klaudia
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Kilka dni temu odbył się mój trzeci poród w Szpitalu na Inflanckiej (poprzednie 2018 oraz 2022) i jestem trzeci raz zadowolona. Izba Przyjęć, Przychodnia wraz z KTG i oddział położniczy - oceniam na plus. Jeden raz zdarzyło się, ze położna była średnio miła, ale oczywiście każdy może mieć gorszy dzień, w końcu w szpitalu pracują po prostu ludzie 😉 Zdecydowanie najmocniejszy punkt to patologia ciąży - od lekarzy do położnych, jak również porodówka. Nie miałam wykupionej położnej, trafiłam na Panią Małgosię, która super poprowadziła mój poród (to również opinia uczestniczącego w nim mojego Męża). Jedyne co mogę ocenić słabo to porcje jedzeniowe, które od zeszłego roku niestety zmalały i monotonne śniadania i kolacje. Wydaje mi się, ze to już kwestia tego, ze szpital trafił pod skrzydła szpitala Bielanskiego, bo w czerwcu zeszłego roku było smacznie i duzo. Teraz tylko obiady były smaczne, ale niestety male. Podsumowując jestem bardzo zadowolona, a taki problem to nie problem 😉 Szpital polecam, czułam się zaopiekowana - zarówno ja, jak i dziecko.
Data: 27/09/2023
Ela
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam w 2020 r. i był miły lekarz i położne, i anastezjolog był w porządku, było wszystko w porządku. A teraz nie wiem gdzie bym chciała rodzić, czytam opinie i nie mam pojęcia
Data: 22/08/2023
Matylda
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Jeśli chodzi o porodówkę to nie polecam! Polozne są niemiłe, nie pomagają w niczym i myślą, że są nie wiadomo kim. Brak poszanowania pacjentek w połogu, każda mówi co innego wprowadzając w błąd odnośnie laktacji, czy pielęgnacji noworodka. Wszystko robia z wielka łaską jakby za kare pracowaly. Pomoc przy dziecku tez na niskim poziomie. Nigdy już nie będę rodzic w tym szpitalu, odradzam każdej kobiecie, której to pierwsza ciaza !!! Salowe halasuja od 5 rano a zabierają tylko smieci. Kazdy ma wielki problem. Jedynie Pani Aneta wykazywala jakakolwiek chec pomocy przy laktacji. Lekarze okej.
Data: 03/08/2023
Natalia
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Szpital wybrałam ze względu, iż ciąże prowadziłam u lekarza który pracuje w tym szpitalu. Gdybym miała rodzic drugi raz zastanowiłabym się dwa razy czy ponownie wybiorę ten szpital. Na izbę przyjęć trafiłam 6 dni po terminie porodu z wysokim ciśnieniem. Położna oraz lekarz dyżurujący na izbie przyjęć przemili, oddani pacjentowi. Po zbadaniu okazało się, ze zostaje przyjęta na odział patologii ciąży, po przebraniu się zostałam zaprowadzona przez ważna salowa na odział. Salowa sprawiała wrażenie, jak by była ważniejsza osoba niż lekarze w tym szpitalu. Pobyt na patologii ciąży okazało się chyba najlepiej ocenianym przeze mnie pobytem w tym szpitalu. Przemiłe, młode położne oddane swojej pracy, pomocne dla pacjentów oraz zaangażowane w wykonywana prace. Kolejnego dnia miałam indukowany poród poprzez założenie balonika, przed założeniem zostałam dokładnie poinformowana o całej procedurze oraz zostało mi wszystko wyjaśnione. Lekarka zakładająca balkonik, zabieg wykonana bezbolesnie. Udzielała odpowiedzi na dodatkowe pytania oraz mnie uspokajała gdy zauważyła, ze się denerwuje. Kolejnego dnia balkonik został wyjęty, mnie przeprowadzono na sale przedporodowa, nie mogłabym być na niej z mężem- uważam, ze to minus bo po podaniu kroplówki z oksytocyną zaczynaja się pierwsze skurcze i potrzebuje się wsparcia. Na sali przedporodowej były dwie położne, jedna przemiła, cudowna kobieta, druga sprawiała wrażenie, jak by była za karę w pracy. Na szczęście nade mna opiekę sprawowała ta miła położna, która udziela mi wsparcia. Nie miałam wykupione prywatnej położnej, wiec gdy akcja zaczęła się rozkręcać po zbadaniu przed położna i lekarkę (nie mila, badanie przeprowadzone boleśnie; brak empatii dla pacjenta) zostałam przeprowadzona na porodówkę, gdzie mogłam być już z mężem. Rodziłam z ta miła położna, która okazała się konkretna, dzięki Niej poród przebieg bardzo sprawnie około 2,3 h. Pani Ania wiedziała, jak pomoc pacjentce, aby poród przebieg szybko, dobierała pozycje które ułatwia poród i przyjście dziecka na świat. Potrafiła rozładować emocje oraz wesprzeć mnie i męża w czasie porodu. Nie było problemu ze znieczuleniem, anastazjolog przemiły, interesujący się pacjentem. W czasie porodu, kilka razy zaglądał i pytał czy jest okej. Lekarka która badała mnie przed porodówka towarzyszyła także w czasie porodu; nawet w takiej chwili nie okazała empatii, nie było na jej twarzy nawet uśmiechu, o słownym wsparciu pacjenta można zapomnieć. Była tam po prostu za karę. Po porodzie, dziecko zostało przystawione do piersi z pomocą przecudownej położnej P. Ani. Pani Ania także zadbała o to, aby sala szybko została posprzątana, dostałam także szybko obiad i kolacje. Kontakt skóra do skory nie został przerwany. Po upływie 2 godzin zostałam przewieziona na odział położnictwa- ten pobyt oceniam najgorzej. Od początku podkreślałam, ze chce sale jednoosobowe. Każda położna mówiła inna liczbę sal jednoosobowych. W końcu zgubiłam rachubę ile ich jest. Nie dostałam takiej sali ponieważ, wszystkie okazały się zajęte ( na rozpisce w dyżurce wszystkie były wolne). Trafiłam na sale dwuosobową. Od momentu trafienia na sale na położnictwie żadna położna nie przyszła do mnie zapytać jak będę karmić dziecko oraz czy czego nie potrzebuje. Nikt nie zapytał czy potrafię przystawić dziecko do piersi, nikt nie sprawdził czy mam pokarm. Jeśli chcesz karmić piersią i masz słaba psychikę unikaj pobytu w tym szpitalu. Na położnictwie byłam dwa dni, wszystkie położne nie miłe, nie zapytają same z siebie czy w czymś pomoc. Zabierają dziecki na badania w czasie karmienia piersią, przerywając dziecku posiłek. Kilka położnych na obchodach zachowuje się jak żandarmy w wojsku. Bez podejścia do pacjentki, która potrzebuje wsparcia po porodzie. Położne na położnictwie nastawione są na karmienie mm. Chętnie same dokarmiają dzieci, jak poszłam i poprosiłam o wsparcie bo czułam, ze moje dziecko jest głodna a pokarmu mam jeszcze za mało. Dostała odpowiedz: ze chętnie dokarmie dziecko. Obchody do pań po porodzie chaotyczne, lekarz oglądający krocze z odległości 1,5 m decyduje, ze jeśli dziecko zostanie wypisane to mama tez. Salowe wchodzą do sal bez pukania około 5 rano, hałasując, nie zwracają uwagi, ze mamy potrzebują wypoczynku. Uczęszczałam także, na szkole rodzenia. Jedyne co przydało mi się ze szkoły to nauka oddychania w czasie porodu, którego nauczyła mnie P. Karina przecudna kobieta. Pielęgnacja krocza oraz dziecka która została podana na szkole rodzenia w czasie pobytu w szpitalu zostaje negowana i uznana, za zła. To po co zostaje przedstawiona na szkole? Sami sobie zaprzeczają. Małe porcje jedzenia, każdy posiłek ma taki sam smak. Nie wiem czy rodziłabym w tym szpitalu drugi raz.
Data: 03/08/2023
Mariusz
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Rodziła w tym szpitalu moja partnerka,trochę się obawiała na początku młodego personelu,że może być mało doświadczony. Po porodzie i opiece,wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Personel naprawdę kompetentny i pomocny. Opieka nad matką i dzieckiem profesjonalna. Szpital przyjazny dla wegetarian. Polecam
Data: 24/07/2023
Magdalena
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
W szpitalu przy Inflanckiej rodziłam w końcu lutego 2023 i mam bardzo mieszane uczucia co do pobytu w tej placówce...postaram się opisać wszystko po kolei. Do szputala pojechałam w nocy z niedzieli na poniedziałek z powodu odpłynięcia wód płodowych. Z racji dodatniego wyniku posiewu GBS pojechaliśmy z mężem dość szybko. Na izbie przyjęć było kilka rodzących (chyba 4 kobiety) i ta sytuacja już przerosła położne na izbie. Były niemiłe, niepomocne a badanie przepochwowe bardzo bolesne. Z racji braku akcji skurczowej trafiłam najpierw na salę przedporodową, tutaj założono mi wenflon i podpięto ktg, pod którym przeleżałam do rana. Na obchodzie najpierw pojawili się zdenerwowani studenci, którzy mnie zbadali a następnie kierownik oddziału, który dał wybór: oksytocyna albo czekanie aż akcja skurczowa się zacznie. Lekarz był miły i rzeczowy i razem podjęliśmy decyzję, że zaczekamy. Przeniesiono mnie na patologię ciąży, gdzie dostałam posiłek. Położne na patologii młode i miłe. Po kilku godzinach zaczęły się skurcze z każdą godziną coraz silniejsze. Zgłaszałam to położnym, które poleciły zainstalować aplikację licznik skurczów i wołać je jeżeli będą częściej niż 5 minut. Przyznam, że samodzielne monitorowanie coraz bardziej bolesnych skurczów było dla mnie trudne, zawołałam położną, która podpięła mi ktg i na jego podstawie stwierdziła, że to jeszcze nie poród. Leżałam więc sama (bez męża, który był tylko w godzinach odwiedzin, mocne skurcze zaczęły się wieczorem) z coraz większym bólem, bez dostępu do sali porodowej, gdzie są piłki, drabinki i tym podobne. Po jakimś czasie znowu zawołałam położną, gdyż skurcze były coraz częstsze i coraz bardziej bolesne. Zostałam więc zabrana do gabinetu na badanie (gabinet znajdował się na drugim końcu korytarza i musiałam tam przejść sama). Jak tylko usiadłam na fotel, położna tylko spojrzała i kazała szybko siadać na wózek (nagle się znalazł) i biegiem zawiozła mnie na porodówkę po drodze szepcząc do lekarza, że mam 8 cm rozwarcia. Z porodówki zdążyłam tylko zadzwonić po męża, który na szczęście był w pobliżu i zaczęły się skurcze parte. Przy porodzie była położna Katarzyna oraz pani doktor Magdalena - obie bardzo pomocne, rzeczowe, dzięki nim wszystko przebiegło sprawnie, mimo braku znieczulenia (już było za późno). Nacięcie krocza było konieczne z powodu spadającego tętna dziecka i owinięcia pępowiną. Po narodzinach dziecko zabrano na pomiary (mąż obserwował) a ja byłam szyta. Następnie dostaliśmy nawet ponad 2h na kangurowanie i jako takie dojście do siebie. Po tym czasie zawieziono mnie na oddział położniczy. Trafiłam do sali dwuosobowej. Sala z łazienką ale trudno było się w niej ogarnąć z niemowlakiem. Tylko mała szafeczka dostępna, żadnego stolika do jedzenia. Procesje pań sprzątaczek i położnych zaczynały się od 5 rano, wchodzenie bez pukania, do godziny 12 "ciągle coś" - nie można było ani dziecka uśpić ani w spokoju nakarmić. Zero intymności przy obchodzie ginekologicznym, trzeba zdjąć majtki i z ugiętymi nogami leżeć na łóżku z podpaską lub podkładem pod pupą - zero parawanu oddzielającego od sąsiadki. Opieka położnych pozostawiała wiele do życzenia. Pierwszego ranka poprosiłam o pomoc przy przystawieniu do piersi, spotkało się to z ogólnym zdziwieniem położnych, że trzeba mi pomóc i na to, żeby któraś przyszła czekałam 2h. Nie było CDL. Kiedy w nocy córka bardzo płakała (była głodna i ja nie miałam jeszcze dość pokarmu) jedyną receptą od położnych było dokarmianie mm. Na plus - fizjoterapeutka uroginekologiczna dostępna dla każdej rodzącej. Ogromny minus - dziecko zabierane od matki na zabiegi i badania - kiedy chciałam być przy pobraniu krwi zostałam wyproszona z zabiegowego. Szkoda, że nie znałam wtedy lepiej swoich praw - nie dałabym się tak spławić. Dziecko zostało zabrane na usg przezciemiączkowe, przy tym badaniu byłam, tutaj zaś z kolei bez mojej zgody położna podała dziecku glukozę... Ostatnia sprawa to wyżywienie - o ile obiady były w miarę ok, to śniadania i kolacje - okropne. Podsumowując - sama opieka podczas porodu bardzo na plus ale to co przed i po kompletnie nie spełniło oczekiwań.
Data: 05/07/2023
Ania
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Z całego serca polecam przede wszystkim dr Marte Wojtuń, prowadziłam u dr ciążę, bardzo zaangażowana, empatyczna, skrupulatna i łagodna Pani doktor. Dzięki niej mogłam zrealizować dwa skierowania na USG na NFZ odpowiednio wcześniej ponieważ zadbała o to abym je miała od razu. Ponadto zawsze poświęca dużo czasu każdej pacjentce. Widać że ten zawód to jej powołanie. Poród na inflanckiej również polecam. Mam doświadczenia zarówno z 2018 jak i z 2023. Pobyt na patologii ciąży 5/5, panie położne, młode, energiczne, poinformowane. Poród z panią Alina - również polecam, profesjonalistka w swoim fachu. Bardzo rzeczowa, potrafi zdyscyplinować Pacjentkę, dzięki czemu uniknęliśmy nacięcia krocza. Przykładem tego jest opinia Pana doktora następnego dnia na obchodzie który stwierdził, że nie widać że rodziłam wczoraj. Poród był indukowany ze względu na szacowana duża masę dziecka (dr Wojtuń zasugerowała oczywiście nie myliła się). Dziecko przyszło na świat po 3h i 52min od rozpoczęcia intensywnych skurczy z wagą 4126g. Również chciałabym podziękować panu anestezjologowi (młody, niestety nie pamiętam jak się nazywa), który perfekcyjnie zrobił zzo, a mimo znieczulenie poród postępował od 3cm do 8cm w dwie godziny kiedy to mogłam odpocząć. Generalnie warto zdać się na profesjonalistów, każdy szpital ma jakieś swoje minusy, np małe porcje jedzenia ale nie jest to wina szpitala tylko norm. Oczywiście nie mogę pominąć kuchni - posiłki zawsze świeże, doprawione. Mało to fakt ale tak jak wspomniałam, nie jest to zależne od szpitala. Polecam szpital - oczywiście były także osoby z personelu mniej zaangażowane i otwarte na pomoc ale to nie zmienia mojej opinii.
Data: 29/06/2023
Yana
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Rodziłam w szpitalu „Inflancka” w styczniu i mam mieszane uczucia, więc po prosty opiszę po kolei jak było. 1. Do szpitala trafiłam w sobotę rano po odejściu wód płodowych. Na IP nie było kolejki i wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Jako ze mimo odejścia wód nie było czynności skurczowej, to zostawili mnie na sali przedporodowej a mąż musiał czekać poza szpitalem. Przez cały czas byłam podłączona do KTG (na leżąco), tylko czasem mnie dołączali żebym mogła sobie pochodzić po sali z 15 minut. Gdzieś koło 16 zaproponowano mi oksytocynę na wywołanie skurczów. Lekarz powiedział że decyzja należy do mnie ale muszę zdecydować się szybko, bo po 17 już mi tego nie zrobią i będę czekać do rana, chyba że akcja rozkręci się sama. Niby wszystko rozumiem, że sobota wieczór itp, ale nie podobała mi się taka presja, nie wiedziałam za bardzo czy warto czy nie. Na wszelki wypadek założyli mi kroplówkę. Zapytałam opinii położnej, ona powiedziała że przy oksytocynę też nie ma gwarancji że poród rozkręci się natychmiastowo. I znowu, decyzja należy do mnie, a jej to wszystko jedno, bo ona niedługo kończy zmianę… ostatecznie przyszedł lekarz (miałam wrażenie że był wkurzony moim niezdecydowaniem) i kazał się przeprowadzać się na noc na oddział patologii ciąży. Było mi trochę przykro, bo oprócz mnie w przedporodowej sali nikogo nie było, wiec nie zajmowałam niczyjego miejsca. Jak się tam przeprowadziłam, to dali mi lekka kolacje (przez cały dzień nic nie jadłam) i podłączyli na noc pod KTG. Mąż do tej pory cały czas czuwał w okolicy szpitala, więc powiedziałam żeby wracał do domu. 2. Jednak po godzinie 22 zaczęły wprawdzie mocne skurcze, najpierw trzy co 10 minut, potem odstępy zaczęły się mega szybko skracać. Póki zawołałam położna, póki ona mnie zbadała, skurcze były już co 4 minuty i nie do wytrzymania (gdybym była w domu, nie wiem czy zdążyłabym dojechać do szpitala). Z patologii ciąży zaprowadzili mnie od razu na porodówkę. Dalej jak we mgle 🙂 KTG, telefon do męża żeby wracał. Darłam się z bólu na cały szpital, więc zaproponowano mi ZZO i się zgodziłam. Po znieczuleniu wszedł mąż na sale. Ja nadal odczuwałam bolesne skurcze ale psychicznie było mi lepiej (mąż włączył moja ulubiona muzykę z głośnika - gorąco polecam ten trik!). Skurcze były nadal bolesne, rozwarcie postępowało ekspresowo, za chwile zaczęły się skurcze parte. Jako że dziecku spadało tętno, niestety nie było szans na ochronę krocza. Położna zachęcała przeć i jak najszybciej urodzić, jednak mimo moich starań z całych sił, nie dawałam rady. Ostatecznie zakończyło się nacięciem i położyli mi dziecko na brzuchu. Ogólnie prace położnej Agnieszki oceniam na 10/10 - ona była miła, skupiona, profesjonalna, nie mam zastrzeżeń. 3. Potem młodego zabrali na pomiary (w polu mojego i męża widzenia), w międzyczasie lekarka mnie szyła, powiedziała że zaszyła ładnie, wiec się ucieszyłam. Niestety się okazało że szycie, pomiary i inne formalności wchodziły w te 2h kangurowania - de facto nasza trójka (ja, mąż u syn) byliśmy razem w ciszy trochę ponad 1 godzinę). 4. Po porodzie trafiłam na salę gdzie już była jedna kobieta z noworodkiem. Ogólnie chciałam być sama, ale w sumie oceniam na plus - sąsiadka urodziła już trzecie dziecko i stała się dla mnie ogromnym wsparciem. 5. Obchody codziennie zaczynały się ok 5-6 rano, pielęgniarki, położne, pediatrzy, ginekolodzy. Pewnie jest to normalne, ale było to męczące… dopiero weźmiesz dziecko do karmienia/pójdziesz do WC, to znowu ktoś wchodzi bez pukania. Zero prywatności jeśli chodzi o ogląd brzucha i krocza. Codziennie inna ekipa lekarzy. 6. Jedzenie - najsłabszy punkt. Obiady były spoko - zawsze ciepła zupa i gorące drugie danie, natomiast śniadania i kolacje to istna porażka. Niesmaczne, nieładne i za mało. Dla kobiet które szpital zachęca do karmienia piersią (i które musza regenerować po ciężkim porodzie) jedzenie powinno być apetyczne, różnorodne i dużo. Wiem że to nie hotel z restauracją, ale dwie kulki twarogu i chleb z masłem, to słaba kolacja imho. Nie mówiąc już o tym ze po kolacji o 16 jest wiele długich godzin do śniadania o 7 rano… 7. Opiekę położnych po porodzie oceniam dobrze. Nie narzucały się, ale chętnie pomagały jak miałam problem z laktacją, udostępniły szpitalny laktator. Jednak chyba żadna z położnych w szpitalu nie jest CDL. 8. Stan sal oceniam na 5/10. Czysto i ciepło, ale brakuje jakichś podstawek pod walizkę, szafek, stolików do jedzenia. Odpływy w prysznicu i słuchawki zatkane, brakuje półeczek i haczyków w łazience. Niby detale, ale sprawiały mi wtedy ogromny dyskomfort. Po porodzie cierpiałam, nie mogłam się schylać, nie mogłam kucać. 9. Wypisano nas ze szpitala po 4 dniach w stanie dobrym. Bardzo się cieszyłam że wracam do domu, do męża, do normalnego jedzenia. Jednak po niecałym tygodniu wróciłam na IP z okropnym bólem krocza, okazało się że mam stan zapalny i nie goi się odpowiednio. Wtedy zdjęli mi cześć szwów i wprowadzili antybiotyk. Zastanawiam się czy nie widzieli tego wcześniej, dlaczego tak szybko wypisali nie dając jakichś zaleceń… dodam ze stosowałam wietrzenie krocza, częste mycie itp jak należy. Ogólnie cierpiałam i nie mogłam siedzieć w ogóle przez 7 tygodni póki się nie zagoiło. Podsumowując: IP i opieka w trakcie porodu okej, opieka po porodzie w miarę ok, nie mam do czego się przyczepić, ale też bez zachwytu. Stan sal i jedzenia słabe. *Ciekawostka: dziecko sąsiadki na sali miało mocna żółtaczkę i musiało być naświetlane. Na szczęście okazało się, za naświetlenie odbywa się w tej samej sali, cały czas razem z mamą, nigdzie noworodka nie zabierają. Nie wiem jak w innych szpitalach, ale uważam że to na plus 🙂
Data: 20/06/2023
Joanna
Szpital: Szpital Specjalistyczny „Inflancka” im. Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej” (ul. Inflancka 6)
Ocena:
Opinia:
Trafiłam do szpitala po tym jak odesłali mnie ze szpitala południowego (pomimo dedykowanej położnej, z którą byłam umówiona i jak się okazało nic to nie znaczyło). Na inflanckiej trafiłam na cudowną położną, która była przy nas podczas porodu i starała się dostosować do naszych oczekiwań i starać się dbać o ochronę krocza. Pomagała też dobierać pozycje. Generalnie mam bardzo miłe wspomnienia z samego porodu. Dopiero szycie nacięcia okazało się bardzo bolesne i nie zostałam dobrze znieczulona (podczas porodu nie miałam ZZO), więc tutaj szpital powinien o to zadbać. Kangurowanie było bardzo komfortowe, u nas to było ponad 3 godziny, ponieważ byłam zbyt osłabiona na prysznic. Sala na którą trafilam z dzieckiem była bardzo przestronna i przyjemna, a opieka nad nami profesjonalna jeśli to był młody personel i niestety niezbyt przyjemna, jeśli to były starsze lekarki i położne. Podsumowując, trafiłam do szpitala przypadkiem, ale bardzo pozytywnie wspominam sam pobyt i poród.
Data: 16/05/2023