Jeśli ktoś zapyta mnie kiedyś o sielską miejscówkę dość blisko Warszawy, gdzie czas zwalnia, a dzieci się tam nie nudzą, to mam tylko jedną odpowiedź: Pensjonat Uroczysko Zaborek na Podlasiu.
W samym sercu malowniczej polskiej wsi, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a każdy dzień przynosi spokój i wytchnienie, leży pensjonat Uroczysko. To miejsce, w którym sielankowy klimat przenika każdy zakątek, niczym opisywana przez Reymonta w “Chłopach” polska wieś. Tu, pośród zielonych pól, lasów i malowniczych stawów, można zanurzyć się w atmosferę dawnych czasów, gdzie natura dyktuje rytm życia, a człowiek znajduje harmonię z otaczającym go światem. W Uroczysku Zaborek każdy znajdzie coś dla siebie – od spokoju i ciszy, po kontakt z przyrodą i tradycją, która tutaj jest na wyciągnięcie ręki.
Przed terenem całego obiektu wita Was dostojna, obrośnięta roślinnością brama. Jak wjazd do zaczarowanego ogrodu, w którym można się zgubić. I tu niewiele się można pomylić, bo przy rejestracji otrzymaliśmy mapę całego kompleksu. To kilkudziesięciohektarowy ośrodek, na którym znajduje się kilkanaście obiektów o charakterze hotelowym. Goście mogą spać m.in. w prawdziwym wiatraku, starej plebanii, czy leśniczówce. Jest tu też kupiony i przeniesiony przez właścicieli – już zdesakralizowany – kościół, kuźnia czy chatka Baby Jagi, w których zamieszkać już nie można, ale stanowią doskonałe uzupełnienie skansenowego klimatu, a które można zwiedzić na ciekawej wycieczce z właścicielem. Każdy z budynków mieszkalnych jest niepodobny do kolejnego. Cechą wspólną są skrzypiące podłogi, a także charakterystyczny zapach starego drewna.
„Wycieczka” to drugie imię pobytu w Uroczysku, bo teren jest ogromny, więc 10 tys. kroków dziennie pomiędzy różnymi atrakcjami to minimum. Ja to postrzegam jako ogromną zaletę, bo wtedy odpoczywam, a spacerowanie jest tym przyjemniejsze, że teren jest ogromną zamkniętą enklawą tylko dla gości. Nie czuć tutaj obecności innych ludzi nawet jeśli jest ich sporo.
Zwiedzać teren można bezwiednie, a w przypadku wycieczki z najmłodszymi – wskazane jest wręcz skorzystanie z gier terenowych. O nich usłyszeć można już w recepcji, tam też zainteresowani dostają wszelkie materiały i wskazówki. Oczywiste jest, że na dzieci, które zrealizują wszystkie kroki, czeka w recepcji nagroda.
Domowe smaki na talerzu
Na oddzielny akapit zasługuje tu regionalna kuchnia. W cenie organizowanych pobytów są tak samo pyszne potrawy, jak z karty menu restauracji. Co więcej, porcje są ogromne i adekwatne do swoich cen. Moje serce skradły placki ziemniaczane i wracam do ich smaku, tęskniąc za wizytą w Zaborku. Pierogi, kartacze, parowańce, baba ziemniaczana, to tylko ułamek lokalnych smakowitości. Śniadania i obiadokolacje są podawane w formie szwedzkiego stołu, na który nie brakuje swojskich wędlin oraz owocowego kompotu.
Ale do brzegu! Co dla dzieci?
Dwa place zabaw: jeden leśny, a w nim bocianie gniazda, huśtawki, zjeżdżalnia. Jego zaletą jest położenie w lesie, więc nawet jeśli doskwiera duży upał (a podczas takiego odbywała się nasza wizyta), to dzieci mogą znaleźć wytchnienie w cieniu drzew. Obok znajduje się altana z miejscami do siedzenia, gdzie z kolei wytchnienie znajdują rodzice.
Drugi plac zabaw to m.in. huśtawki, piaskownica, trampolina, domek z zabawkami. W lesie, który jest kilka metrów dalej, jest też mini-drewniany tor przeszkód. Plac zabaw otacza ogromny teren rekreacyjny z pełnowymiarowym boiskiem do piłki nożnej, boiskiem do koszykówki, siatkówki, a także miejscem do gry w tenisa.
Są również dwa podgrzewane, sezonowe baseny, a jeden z nich jest bardzo przyjazny maluchom, bo pierwsza wysokość w jednym nich to ok. 30-40 cm. Aby dostać się do części basenowej, podczas meldunku otrzymaliśmy kartę dostępową do wejścia na ich teren. Tam czeka nowoczesny budynek, w którym można wziąć prysznic, przebrać się i zostawić rzeczy w szatni. Nie ma on nic wspólnego ze skansenowym klimatem, ale wszystko otaczają liczna drzewa oraz wszechobecna cisza. Z części basenowej moja córka nie chciała wychodzić i uważam to za jeden z mocniejszych punktów.
Nasz pobyt zbiegł się z weekendem tematycznym organizowanym pod rodziny z dziećmi – takie weekendy tematyczne organizowane są tam regularnie. Dlatego oprócz podstawowych atrakcji, dzieci mogły skorzystać np. z przejażdżki bryczką, wieczoru z bajkami, zwiedzania z przewodnikiem, czy warsztatów robienia laleczek z Panią Gałgankową. Atrakcji było tyle, że nie zdążyliśmy opuścić jednej, a w gotowości była kolejna i wszystkie były równie ciekawe.
Uciecha dla rodziców
Dla szukających relaksu rodziców – i tych, którzy znajdą na niego czas – pod osłoną lasu czeka sauna, a na zewnątrz prawdziwa gorąca balia, beczka z zimną wodą, a także tężnia, przy której spędzałam najwięcej czasu.
Jest również przeszklona wiata rekreacyjno-spoczynkowa, w której znajduje się stół do piłkarzyków, stół do ping-ponga, a także miejscami siedzącymi do relaksu. Oprócz tężni – z tych atrakcji nie skorzystaliśmy, bo po prostu weekend to za krótko, by uchwycić i nasycić się wszystkimi atrakcjami Uroczyska.
Zachwyty regionu
Jeśli zechcecie urozmaicić swój pobyt w Uroczysku Zaborek, koniecznie odwiedźcie kilka niezwykłych miejsc w okolicy. Jest nią m.in. słynna Stadnina Koni w Janowie Podlaskim, znana z pięknych koni arabskich oraz corocznych aukcji, które przyciągają hodowców z całego świata. To miejsce, gdzie historia spotyka się z pasją do koni, a piękne, zabytkowe stajnie projektu Henryka Marconiego dodają wyjątkowego uroku.
Dla miłośników natury idealnym miejscem będą szlaki turystyczne w Parku Krajobrazowym „Podlaski Przełom Bugu”. Trasy te prowadzą przez urokliwe, leśne drogi wzdłuż rzeki Bug, oferując ciszę, świeże powietrze i niesamowite widoki. Szlaki są doskonałe zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów, a spływ kajakowy pozwala odkryć dzikość i naturalne piękno rzeki Bug.
Nie można też pominąć historycznego Janowa Podlaskiego, gdzie warto zobaczyć Kościół Św. Trójcy z XVIII wieku, w którym pochowany jest biskup Adam Naruszewicz, a także inne zabytki, takie jak Kościół Św. Jana Chrzciciela czy dystrybutory paliwowe z 1928 roku. Spacer po tym urokliwym miasteczku to podróż w czasie, pełna odkryć i niezapomnianych wrażeń.
Czy warto?
Pojechaliśmy tam na zaproszenie, a w zasadzie to ja napisałam do Uroczyska, bo obserwuję ich od długiego czasu, znam opinie znajomych oraz przewertowałam opinie w sieci. Po raz pierwszy odpoczęłam na wyjeździe, bo ta wizyta to nie było kolejne „ciąganie” się od sali zabaw do basenu po część restauracyjną, jak w nowoczesnych hotelach, ale doświadczanie – spacery, mnóstwo zabaw mojej córki z dziećmi innych gości, rozmowy z innymi gośćmi, zwiedzanie. Nie spędziliśmy w pokojach więcej niż to, co zebranie się rano i przygotowanie do spania wieczorem. Nawet mój partner, który jest typowym mieszczuchem i był na początku zdziwiony tym skansenowym klimatem, przyznał, że jest zachwycony. 1,5 dnia to zdecydowanie jednak za mało, by uchwycić wszystkie zachwyty nad Uroczyskiem, nie mówiąc o atrakcjach zewnętrznych, więc planujemy tu wrócić wkrótce, by odkryć jego pełny potencjał.