Mam bardzo dobre doświadczenia z salami zabaw, które znajdują się poza administracyjnymi granicami Warszawy, dlatego tym chętniej pojechałam do Pandaland w Wołominie. To bawialnia w klimacie Montessori, która faktycznie charakteryzuje się dobr
Pandaland można podzielić na dwie strefy zabawy. Jedna to drewniany małpi gaj do wyrzucenia z siebie nadmiaru energii, który posiada dwie zjeżdżalnie – jedną rolkową, drugą do basenu z kulkami. Druga to dość spory obszar z miękkim dywanem, gdzie znajdziecie m.in. książeczki, bazaru z warzywami i kasą, domek z mebelkami, klocki magnetyczne, czy różne inne zabawki, których nie umiem nazwać, ale jest ich naprawdę sporo i wystarczająco nawet jeśli na sali zabaw jest wiele dzieci (a wiem, co mówię, bo odwiedziłam Pandaland kiedy trwały urodziny innego dziecka i był spory tłok). Poza tą strefą – obok baru z recepcją – jest też stolik do przesypywania kawy.
Przestrzeń dla rodziców to trzy duże stoliki oraz jeden mały (na dwie osoby) pod świecącym neonem z logo tej miejscówki. To na co zwróciłam uwagę to pełne zaangażowanie pani z obsługi, która na bieżąco porządkowała salę i dbała o komfort klientów.
W toalecie wszystko się zgadzało – były nakładka, przewijak, nocnik oraz awaryjne pieluchy.
Problem był jedynie z parkowaniem – naprzeciwko sali zabaw jest dziki parking i tam znaleźliśmy miejsce, ale poza tym jest ciężko, bo wokół są prywatne posesje, przy których stoją zaparkowane samochody.
Wypiliśmy dwie kawy, kubusia i spędziliśmy 1,5h na zabawie. Za to wszystko zapłaciliśmy 63 zł.
Moją relację wideo z tego miejsca znajdziesz tutaj. Zachęcam Cię również do zaobserwowania mojego konta na Instagramie.
ul. Miła 33, Wołomin